poniedziałek, 24 czerwca 2024

Tęsknię

 Brakuje mi 'motylkowego' życia.

Wiecie, tętniącego życiem fora, blogów, które po pół roku stają się nieaktywne na zawsze.

Z jednej strony to dobrze ale z drugiej.... a może to ja już jestem za stara i teraz nie zakłada się blogów, nie wchodzi na fora pr-ana?

Nie wiem.

Wbrew pozorom miło wspominam tamte czasy. Chciałabym do nich wrócić. 

38kg na wadze... piękne czasy.


W weekend miałam totalny chill.

Sama w domu. Zaliczyłam bieganie, basen, siłownie.

Czyli tak jak lubię a przy tym jedzenia w granicach 1000-1500 kcal w zależności od intensywności treningu.

Dzisiaj już nastąpił powrót do rzeczywistości, ja do pracy, młoda do przedszkola.

Nie wiem co z ćwiczeniami dzisiaj, mam przeokropne zakwasy na nogach i dupie.

Może dzisiaj odpuszczę ale mając czas zrobię masaż bańką chińską?

Obiecałam sobie ,że to tego wrócę ale coś nie mogę się zebrać.\


No nic, kończę.

I zapraszam na forum - link po prawej stronie ;) 

piątek, 21 czerwca 2024

A zegar odmierza swoje minuty

 Moje regularność tutaj jest żałosna.

Wpisy tutaj uświadamiają mi jak szybko mija czas.


U mnie bez większych zmian,

Biegam.

Miałam nawet epizod z trenerem ale się nie sprawdził.

Ciągle nie znoszę i nie akceptuję swojego ciała.

Czasem bardziej, czasem mniej.

Obecnie bardziej, bo jestem przed okresem = zatrzymanie wody.

Od jakiegoś czasu nie jem mięsa.

Jeśli chodzi o samopoczucie to nie czuję się lepiej. Zero zmiany w samopoczuciu.

Największa zmiana jest w wyglądzie brzuch wieczorem i ,że tak powiem z chodzeniem do toalety ;)

Brzuch nie jest wydęty i jelita pracują lepiej.


To tak w szybkim skrócie.

Jeśli chcecie być na bieżąco to zapraszam na forum :)



niedziela, 15 października 2023

Jesień

 46,5 kg

Jestem nieco zaskoczona - pozytywnie oczywiście.

Jest to motywacja do jedzenia mniej.

I mniej.

I mniej.

I nic.


Nie!

Nie mogę dać się znowu w to wciągnąć.

Kuszące ale trzeba być twardym!


Za oknem jesień.

Zimno, mokro.

Młoda z gilem, ja z nią w domu więc zero siłowni i biegania.

Eh.

Poza tym bez większych zmian.

Kończę herbatę i idę ćwiczyć.

W domu,

Gumy, obciążenia na nogę.

Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.


Ostatnio jedna z Was napisała mi ,że można znaleźć archiwum bloga.

Kochana dziękuję Ci bardzo!

Dziwnie było wrócić do tamtych czasów.


Trzymajcie się ciepło.

Ściskam, She


sobota, 12 sierpnia 2023

Sierpień.

 Dużo się dzieje ostatnio w moim życiu.

Gdyby doba miała więcej czasu na pewno bym z tego skorzystała. 

Budowa, remont, praca, dziecko. Dzieje się.

Do tego w międzyczasie muszę wpleść treningi: bieganie, pływanie a nawet czasem rower.

Będzie z tego triathlon? Być może. Zobaczymy czy mi odwagi starczy.

Jedzeniowo dobrze. Nie schodzę już poniżej 1000 kcal z racji treningów.

Chcę mieć siłę na porządne treningi a nie babcine truchtanie.

Nie chcę być też chuda-tłusta, bo chude ale nie jędrne ciało mnie nie jara, wręcz przeciwnie trochę obrzydza.

Dwa ,że ja nie mam już 20 lat więc z założenia moja skóra zaczyna tracić na jędrności.

Ale ogarnę jak tylko to szaleństwo budowlano - remontowe się skończy.


Buziaki! 

sobota, 3 czerwca 2023

Jestem.

 Jestem.

Tak, znowu po pół roku.


Raz jest lepiej, raz gorzej.

Jak to w życiu.

Jednego dnia wstaję, patrzę w lustro i myślę "jest okej".

Drugiego nienawidzę swojego ciała tak bardzo, że najchętniej nie jadłabym nic.


Głodzenie mam już za sobą, choć czasami kusi.

Średnio 1000 kcal. W porywach 1300. Ale bywa i 600....

Biegam.

Czasami mam wrażenie, że to jedyna rzecz, dla której żyję.

Nie dziecko, facet a bieganie.

Nie powiem ,że ta miłość nie jest podszyta myślami ile kcal spaliłam podczas biegu.

Jest.

I często jest to motywacją do treningu kiedy mi się nie chce.

Idę, biegam, bo wiem ,że spalę dodatkowe kalorie.



piątek, 27 stycznia 2023

Nowy rok

 Znów mnie wcięło na jakiś czas.

Odkąd zaczęłam pracę w sierpniu dni mi lecą jak szalone.

Wstaję o 6, szykuje jedzenie do pracy, odwożę dziecko do przedszkola.

O 9 jestem w pracy, o 17 wychodzę. Zanim dojadę do domu jest przed 18 chwila, jeśli muszę zrobić zakupy to i później. Jem, coś i najczęściej już przed 20 zasypiam na kanapie.

I tak dzień za dniem.

Pogoda też nie ułatwia funkcjonowania.

Szaro, buro, zimno, choć w sumie nie powinnam narzekać, bo póki co zima obchodzi się z nami bardzo łagodnie. Zdarza mi się nawet biegać na dworze.

W niedzielę napiszę coś więcej, bo teraz już ledwo żyje.

Kalorycznie ostatnio w okolicach 800-1000 a czasami i mniej.

Był już moment, że waga pokazała 46kg.

niedziela, 20 listopada 2022

Codzienność

 Siedzę w kostiumie, szlafroku i piję kawę.

Jadę niedługo na basen.

Reszta śpi. Lubię te poranki kiedy w ciszy i spokoju mogę wypić gorący kubek kawy i wyjść niepostrzeżenie z domu. 

Odkąd zaczęłam nową pracę moje życie jest nadal jakby w lekkim chaosie. Mam wrażenie, że jestem w wiecznym niedoczasie. 

Waga pokazuje 47,5kg i póki co nie chce spaść. Ważę się rzadko, bardzo rzadko. Może z raz w miesiącu? Czasem jeszcze rzadziej. Kiedyś.... potrafiłam wchodzić na wagę kilka razy dziennie.

Ale wymiarów nie zmierzyłam do tej pory. Sama nie wiem dlaczego. 

Ale zrobię to, bo jestem sama ciekawa jak to wygląda.


Myślami już jestem trochę przy świętach. Kocham i jednocześnie nienawidzę tego świątecznego czasu. Ciekawe jest, że już nie napawa mnie takim ogromnym strachem jak kiedyś.

Widzę z biegiem czasu, że jednak sporo się moja głowa zmieniła - wyzdrowiała.

Być może kiedyś całkowicie pożegnam się z nią i nie będę chciała się głodzić, zniknie nienawiść do własnego ciała, będę cieszyć się jedzeniem bez liczenia w głowie każdej zjedzonej kalorii.