Nadal nie ogarnęłam się z jedzeniem.
Nadal jem jeden posiłek dziennie. Jedynie co, to staram się żeby był on o jakiejś normalnej porze czyli ok 14.
Nie ćwiczę.
Nie mam czasu, nie mam siły.
Ostatnio mam wrażenie ,że w domu bywam gościem.
Przychodzę się wyspać i wykąpać.
Za oknem pogoda coraz gorsza. Pora wyciągnąć cieplejsze ubrania.
Dni coraz krótsze, nie chcę myśleć co będzie jak o 16 będzie się robiło już ciemno.
Będę wychodzić do pracy kiedy będzie ciemno i wracać jak będzie prawie noc.
Ciężko mi się pogodzić z tym ,że od października nie wracam na studia.
Chyba nie do końca byłam przygotowana do 'dorosłego życia'.
Za równe pół roku stuknie mi 26 lat... przeraża mnie to.
Znowu mam stan ,że boje się co będzie ze mną w przyszłości.
Powinnam ogarniać swoje życie i wreszcie dorosnąć naprawdę.
piątek, 13 września 2013
piątek, 6 września 2013
A co to jest szczęście?
Wszystko co dobre szybko się kończy.
Wyjazd w góry, krótki ale udany, 2 dni miałam zakwasy na łydkach.
Czas spędzony z Tomkiem na plus.
Ale czas wrócić do szarej rzeczywistości.
Praca, dom i tutejsze problemy.
Aha, znowu mnie jakieś przeziębienie rozkłada, super.
Wyjazd do Turcji co raz bliżej.
Wyjazd siostry Tomka też. Całe szczęście, bo szczerze nie trawię tej dziewczyny.
Mam 12 dni żeby pokazać się w kostiumie bez jakiegoś większego wstydu.
Pora więc na zaciśnięcie pasa i unormowanie jedzenia, bo ostatnio znów jem tylko jeden posiłek ok 17-18.
Nie jest to dobre dla mojej figury dlatego muszę się pilnować i jeść śniadania i później jakiś mały obiad.
tak samo jak
nieszczęśliwym,
ale ani jedno, ani drugie nie trwa wiecznie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)