Brak swojego komputera sprawił ,że nie mogłam napisać wcześniej.
Ostatnie 2 tygodnie mnie wykończyły.
Najpierw nie było jego a ja miałam na głowie jego firmę + swoją pracę.
Wrócił- przeprowadzka, co też do najlżejszych i najfajniejszych rzecze należy.
Teraz jest już spokojniej.
Mieszkamy razem, póki co bez zgrzytów.
Jedzenie też nie jest problemem, on raczej nie wtrąca się w to co jem i kiedy.
Czasem tylko zapyta co jadłam.
Nie wiedziałam ,że to kiedyś powiem ale tęsknię czasami za domem.
Za miejscem, budynkiem - nie ludźmi.
Czasami mam wrażenie jakbym była na wakacjach, że za parę dni wrócę do domu i będzie normalnie.
Niestety, teraz to jest mój dom, mój normalny dom.
Myślałam ,że łatwiej mi będzie się przyzwyczaić do nowej sytuacji a jednak nie jest łatwo.
Staram się jak najlepiej trzymać diety, niestety nie mam za dużo czasu na ćwiczenia.
Ale będziemy razem biegać.
Przywykniesz She ;*
OdpowiedzUsuńJeśli tęsknisz tylko za murami a nie ludźmi to przeprowadzka wyjdzie Ci na dobre, oswoisz się z nowym miejscem i razem z Nim będziesz szczęśliwa ;*
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczajenie przychodzi z czasem. Nie łatwo zapomnieć o codzienności i przestawić się na inną. Ale jakoś uporządkujesz swoje poczucie komfortu i będzie dobrze ;) Tylko musisz myśleć 'dobrze'!
OdpowiedzUsuńZawsze jak sobie wyobrażam, że kiedyś się przeprowadzę to czuję dziwny dyskomfort. Jestem przyzwyczajona do konkretnej atmosfery, widoku z okna, zapachu i różnych takich na pierwszy rzut oka błahych rzeczy. Ale to chyba właśnie te błahostki tworzą życie i szczęście. Może spróbuj dodać swoje akcenty :)
OdpowiedzUsuń