czwartek, 25 czerwca 2020

Nie jest źle

Odzywam się.
Nie jest źle...po 4 miesiącach nie po roku.
Cóż mogę napisać jak zbyt wiele się u mnie nie dzieje.
Sytuacja jest jaka jest. Niby już "normalnie" ale nadal robiąc zakupy w sklepie czuje się jakoś dziwnie.
Oczywiście zakładam w sklepie maseczkę choć sama nie wiem po co.
Mam wrażenie jakbym żyła w dwóch światach.
W jednym ludzie wychodzą do restauracji, spotykają się ze znajomymi itp. A w drugim patrzą wilkiem kiedy nie masz w sklepie maseczki, bo przecież mogę kogoś zarazić.
Dziwne i ciekawe jak ludzie po wejściu do sklepu zmieniają swoje zachowanie, nastawienie.

W czasie totalnego zamknięcia trzymałam dietę i ćwiczyłam w domu jakieś programy z yt.
Po "otwarciu" lasów wróciłam do biegania.
Niestety dopadła mnie kontuzja najpierw kolana a potem stopy. Stopa ciągnie się już 1,5miesiąca ale biegam mimo to.
Wróciłam też na siłownię oraz...uwaga! Wykupiłam dietę i plan treningowy u jednego ze znanych trenerów. Koszt 250zł/40dni. Dużo i nie dużo ale powiem szczerze ,że już miałam dosyć ciągłego niezadowolenia ze swojej sylwetki i postanowiłam oddać się w ręce kogoś kto się na tym zna i ma wieloletnie doświadczenie. Póki co minęły jakieś 3 tyg jak stosuję się do diety i 2 jak robię plan treningowy (4x trening siłowy + 5x cardio). Czy widzę efekty? Hmmm póki co mam wrażenie ,że jest ciut gorzej ale liczyłam się z tym, bo organizm dostał +270kcal i duuużo węglowodanów, które jak starałam się obcinać max. A węglowodany trzymają też wodę więc ciało jest podlane wodą.
Najgorzej było po pierwszym 1,5tygodniu...nie dosyć ,że zmiana diety (wtedy bez ruchu z powodu kontuzji) + byłam przed okresem więc wyglądałam źle, naprawdę źle. Nawet mój facet mówił delikatnie ,że mnie przybyło.
Staram się nie wpadać w panikę, choć czasami nie jest łatwo i mam ochotę rzucić to i wrócić do swoich starych nawyków ale wiem ,że jeśli mu zaufam to może być już tylko lepiej. Wiem ,że ciało i organizm potrzebuje czasu żeby przyzwyczaić się do wyższych kcal, do treningów itp. Jem wg niego i tak nie dużo, bo 1870kcal (a powinnam jakieś 2100kcal). Na początku lipca wysyłam mu raport ze zdjęciami, wymiarami itp. Zobaczymy jak wyjdzie porównanie po tych 40dnia. Sama nie mogę się doczekać, bo widzę ,że organizm już ogarnął ,że dostaje codziennie tyle samo jedzenia i nie musi niczego magazynować. Obstawiam ,że mogę nową rozpiskę dodać z jeszcze większymi kcal ale pewnie i treningów będzie więcej.

Praca.
Nadal brak.
Siedzę nadal z dzieckiem w domu.
Tyle dobrego ,że jest przyjęta do przedszkola, pytanie czy przedszkole ruszy od września?
Jeśli tak, to będę szukać pracy, jeśli otworzą np. od nowego roku to trudno, siedzę już z nią rok więc te 4 miesiące nie robią mi już tak dużej różnicy.
Powiem szczerze, że boje się tego szukania pracy. Ja tak naprawdę nawet nie wiem gdzie bym chciała pracować, co bym chciała robić. Pracowałam 11lat w jednym miejscu więc teraz trochę się boję bycia tą nową. Czas pokaże, może wymyślę coś swojego? Chciałabym.

A moja Z. skończyła już 3 lata.
Serio?
A pamiętam jak wczoraj jak test pokazał dwie kreski...

No nic nie zanudzam, bo długi ten post wyszedł.


Miłego!