środa, 30 grudnia 2015

...

Nie wiem czy słyszałaś jak ciocia mówiła ,że na Ostrołęce zmarła dziewczyna, która się odchudzała. Jak patrzę na ciebie to się boję ,że skończysz tak samo. Obyś do tego nie doprowadziła, bo obiecuję ci ,że pochowam cię pod drzewem jak psa, nie zapalę nawet jednego znicza. Nigdy się nie przyznam ,że miałam córkę.

Dziękuję mamo.

wtorek, 29 grudnia 2015

Coś się kończy, coś zaczyna

Święta, święta i po świętach.
Dużo biegania, przygotowań.
A 3 dni mijają nie wiadomo kiedy.
Teraz wszyscy odliczają do nowego roku, będą robić postanowienia itp.
I po co komu postanowienia skoro trzymają się ich nie dłużej niż 2-3 miesiące?
Śmieszą mnie zawsze tłumy ludzi na siłowni. Mija kilka tygodni i znów jest jak wcześniej.
Dlaczego nie potrafimy trzymać się naszych postanowień?
Myślę ,że nakładamy na siebie za dużo a nasze postanowienia są często zbyt wygórowanymi marzeniami.
Chcesz schudnąć? Okej...ale nie pisz "muszę schudnąć 5 kg w miesiąc'. Nasz mózg źle reaguje na słowo 'muszę', a wystarczy zmienić na 'chcę'. Poza tym czy nie lepiej brzmi "chcę chudnąć min 2 kg w miesiącu"? 
Chcecie uczyć się języków? Okej ale też nie ustanawiajcie nie wiadomo jakich postanowień- wystarczy od 3 do 5 słówek dziennie a zobaczcie ile będziecie umieć po miesiącu ;)
Kwestię postanowień zostawiam Wam do przemyślenia :)

Ja postanowień jako takich nie robię.
Sama kilka razy złapałam się na tym ,że kiepsko mi szło trzymanie się ich dlatego mam jedno ogólne postanowienie- żeby nie było gorzej niż w roku poprzednim ;)

Święta minęły spokojnie ale męcząco.
Teraz mam kilka dni odpoczynku, bo nie muszę iść do pracy.
Dlatego chce ten czas wykorzystać na lenistwo i ćwiczenia.
Nie przytyłam w święta ale też nie schudłam.
Tak czy siak pora wrócić na właściwe tory jedzeniowe ;)

piątek, 4 grudnia 2015

Amerykańskie święta??

Święta coraz bliżej a pogoda chyba pomyliła święta ;)
W grudniu żeby było 7 stopni to nie pamiętam, wczoraj w nocy było 5 na plusie.
Ale nie narzekam, nie lubię zimy choć na święta to co innego.
Powoli chyba każdy się przyzwyczaja do świąt w stylu amerykańskim- bez śniegu, sztuczne dmuchane bałwany przed domem, brakuje tylko palm ozdobionych światełkami ;)

Nie mogę już się doczekać świąt. 
Kupiłam wczoraj mandarynki, które skutecznie mi o nich przypominają.
Gdyby ktoś zapytał z czym kojarzą mi się święta Bożego Narodzenia to pierwsze mi przychodzą do głowy właśnie te małe pomarańczowe owoce.
Święta spędzam jak zawsze u rodziców. Standardowo będzie zupa grzybowa, ryba, pierogi. Nigdy nie robimy dużo jedzenia na Wigilię ,bo jest nas tylko 3. Gorzej jest w pierwszy i drugi dzień kiedy przyjeżdża do nas rodzinka, lub my gdzieś idziemy. Ciężko wtedy wymigać się od jedzenia ale ja mam już to dobrze rozplanowane. Wiem czego i ile mogę zjeść. Dużo surówek i trochę mięsa jest dobrym sposobem na oszukanie ludzi patrzących w twój talerz.
Ah...nie o tym tu miało być.
Muszę bardziej pilnować swojego jedzenia. Ostatnio (przez brak czasu) jadłam tylko dwa posiłki- śniadanie ok 10 i obiad ok 16. Nie dobrze.

Postanowiłam zapisywać tutaj swoje bilanse- będzie łatwiej mi się pilnować aby zjadać 500-1000kcal

Dziś 'śniadanie' bardzo złe- kawa z mlekiem i czekoladka z nadzieniem słone toffie- 170 kcal
Późne śniadanie (12;30)- 430kcal:
- 100g monte- 200kcal
- 150g jogurtu naturnego 0%- 75kcal
- banan- 110 kcal
- 10g otrąb żytnich- 30kcal
- nasiona chia
Przekąska (14:15) 4 mandarynki- 300g- 125kcal
2 czekoladki- 160 kcal
Sałatka (16:30)- 170kcal
sałata- 10 kcal
marchewka 80g- 20kcal
cebula 45g- 15kcal
awokado 60g- 95 kcal
wafel ryżowy- 20kcal
dodatki- 10kcal

TOTAL: 1055kcal
I cała noc w pracy...


piątek, 13 listopada 2015

ostatnie kartki kalendarza

Jest godzina 6;50, od prawie godziny jestem na nogach. Widok za oknem jak w horrorze- mgła taka ,że widać tylko najbliższe drzewa. Kiedy jestem sama w domu często wstaję o tak chorej wczesnej godzinie.
On wczoraj wyjechał, wróci jutro wieczorem.

- zobacz już tylko tyle zostało kartek w kalendarzu...ale ten czas leci
Czas leci jak szalony! Mam wrażenie ,że odkąd skończyłam 25lat leci podwójnie szybciej.
Pamiętam słowa pani psycholog: Nie mogę pani zmusić żeby tutaj przychodziła, jeśli się pani namyśli i zdecyduje proszę zadzwonić do mnie lub do recepcji i umówić się na wizytę.
Pamiętam to jakby to było z miesiąc temu... 16 kwietnia wtedy ostatni raz widziałam, całkiem miłą, panią psycholog. Mam te numery przyklejone w kalendarzu ale czy skorzystam? Może kiedyś....
Wiecie czego się boję? Że gdy między mną i X się ostatecznie wszystko dobrze ułoży będzie chciał żebym na poważnie zajęła się swoim ed. Nie będzie łatwo. Nie potrafię z nim rozmawiać na ten temat, bo on nie rozumie i raczej nigdy nie zrozumie tak jak większość ludzi. Póki co musimy spróbować naprawić nasz związek.

Nie zebrałam się wczoraj na fitness. 20;30 to dla mnie za późno, ja już ledwo widzę na oczy o tej godzinie. Dlatego idę dziś na 9 rano. Będę musiała potem zjeść coś białkowego więc może zrobię sobie płatki jaglane na mleku z truskawkami??


czwartek, 12 listopada 2015

If I risk it all. Could you break my fall?

Chciałabym napisać tak dużo i jednoczenie nie wiem co napisać.
Między nami jest źle, wczoraj o mały włos się nie wyprowadziłam. Raz na zawsze.
Daliśmy sobie czas do końca roku. To będzie nasze być albo nie być.
Muszę zacząć pokazywać ,że mi naprawdę na nim zależy.
Muszę wyjść ze swojej skorupy obojętności i 'nie zależy mi'.
Nie jest łatwo kiedy mieszkało się w niej dobry rok.

Weszłam wieczorem na wagę- 42,7 kg czyli bez zmian.
Jestem coraz bardziej zadowolona ze swojego brzucha.
Może w końcu uda mi się osiągnąć taki naprawdę idealnie płaski brzuch.
Muszę też popracować na udami, szczególnie wewnętrzną stroną.

Przeraża mnie ,że do świąt zostało tak mało czasu.
Te święta pewnie nie będą zbyt wesołe.
Mama pewnie będzie myślała o zmarłej babci przez co będzie smutna, oby nie płakała.
Lubię święta.
Mimo, iż nie robi się nic tylko je.
Jedzenie, jedzenie i jedzenie.
Ile można?!

Ah zapomniałam dodać. 
Definitywnie kończę znajomość z M.



czwartek, 5 listopada 2015

Wilk

Dziś śnił mi się wilk, że chodził za mną, ja go odganiałam.
Sprawdziłam w senniku, to nic dobrego.

Misiek wystaje ci cały kręgosłup, ogarnij się. Jak chcesz być chuda to okej ale bez przesady.
Powiedział M. dotykając moich pleców.
Spędziliśmy wczoraj ze sobą kupę czasu. Rozśmieszał mnie, przytulał. 
Ale mnie to chyba już powoli przestaje jarać. No cóż, zobaczymy co będzie.

Nie poszłam wczoraj na fitness, bo byłam zawalona robotą w pracy.
Dzięki temu dzisiaj nie muszę tam iść. 
Dziś w planach paznokcie, solarium (tak, wiem ,że jest niezdrowe ale ja wyglądam inaczej jak trup) a wieczorem płaski brzuch i stretching.
Mój X wyjeżdża na weekend, więc nikt mnie nie będzie pilnował z jedzeniem.
Ostatnio jem bardzo na siłę i powiem szczerze ,że mam coraz mniej siły żeby walczyć.
Nie mam limitu kalorycznego, bo nie mam czasu na liczenie.

środa, 4 listopada 2015

zmiana czasu

Przez zmianę czasu mój rytm dnia został zaburzony.
Dziś znowu wstałam o 6;30.
Z drugiej strony nie narzekam, mogę w spokoju wypić kawę, posiedzieć na forum, poczytać blogi.
Nie robię tego przy X z wiadomych względów.
Wiecie ,że właściwie tylko dlatego nie ma dostępu do moich komputerów.
Na każdym laptopie mam założone osobne konto specjalnie dla niego.
Boje się ,że przypadkiem mógłby odkryć moją ciemną stronę.
Wie ile wie. Z jednej strony może niewiele, z drugiej za dużo.
Czasami rzuci jakiś tekst w stylu wyglądasz jak chodząca anoreksja  
Uśmiecham się wtedy w duchu do siebie i myślę jak mało o mnie wie, mimo ,że mieszkamy ze sobą ponad rok i jesteśmy ponad 2 lata.
To smutne?
Chyba nie. Każdy ma i powinien mieć swój mały świat, gdzie inni nie mają dostępu.
To jest mój świat, do którego dostępu bronię bardzo, bo nie chcę żeby nagle ktoś próbował zmienić mi życie.
Ostatnią próbą była próba mamy, która wysłała mi do psychologa i za więcej dziękuję bardzo.
Nie zmienię nagle życia, które prowadzę ponad 9 lat, bo nie chcę...

Nie chcę być gruba.

wtorek, 3 listopada 2015

listopad

Październik zleciał jak z bicza strzelił.
Przyszedł listopad, który to już listopad w historii mojego bloga?
Zakładając bloga ileś lat temu w życiu nie pomyślałabym  ,że będę go prowadzić tak długo.
Mało jest takich blogów, a szkoda.
Poznałam tutaj naprawdę wiele fajnych dziewczyn, po których nie został już nawet blog.

Wstałam dziś o 6;30. Nie mogłam spać.
Na dworze już jasno ale i smutno. Żółto-brązowe liście leżą na podjeździe, tylko czekać aż przykryje je śnieg.
Piję kawę z mlekiem i myślę co zjem na śniadanie.
Strasznie skurczył mi się ostatnio żołądek i moje porcje są naprawdę małe.
Z jednej strony się cieszę z drugiej...boje się ,że pójdę równią pochyłą w dół.
Świadomość choroby jest ciężką rzeczą. Gdy byłam młodsza i nie wiedziałam co mi dolega tylko ślepo dążyłam do chudości byto wygodniejsze. Teraz walczę sama ze sobą. Między 'chcę być chuda za wszelką cenę' a 'wiesz ,że niejedzenie nie prowadzi do niczego dobrego'. Straszne uczucie, nie polecam.

Wkurzają mnie gadki ludzi o moim wyglądzie. Wbrew pozorom nie lubię słuchać ,że chudo wyglądam. 
Jedynie co się zmieniło to to ,że już nie upieram się jak głupia ,że dużo jem ale i ćwiczę dlatego chudnę.
Nie chce mi się już okłamywać i walczyć z ludźmi. Niech sobie myślą, gadają co chcą. Im jestem starsza tym bardziej mam to gdzieś.
Powiem więcej....2 moje pracownice/koleżanki wiedzą ,ze chodziłam do psychologa w związku z moim wiecznym odchudzaniem się. 

No to chyba tyle, miłego dnia.

wtorek, 27 października 2015

pogrzeb.

Wczoraj ostatni raz pożegnaliśmy moją babcię.
Zmarła mając 75 lat.
To straszne ale zawsze na pogrzebach zastanawiam się jakby wyglądał mój pogrzeb.
Czy przyszłoby dużo ludzi?
Jakie kupiliby kwiaty, jaką miałabym trumnę?
Wiem ,że to byłoby straszne przeżycie dla moich rodziców.
Jestem jedynaczką.

Dosyć.

Przez pracę chyba w tym tygodniu nie pójdę na fitness.
Nie mam czasu.
Ale dieta idzie, brzuch jest coraz bliższy ideału.

środa, 21 października 2015

I’ve tried to go on like I never knew you

Ciągła walka ze sobą zaczyna mnie męczyć.
Walka ze sobą z innymi.

W pracy:
- a ty nie jesz?
- jadłam obiad o 15
- taa...wacik nasączony powietrzem

Inna sytuacja:
Znowu schudłaś, nie wiem, mam cię zabrać na jakieś jedzenie?

Tak jestem postrzegana przez większość ludzi wokół mnie.

Nie chce mi się już gadać, tłumaczyć, każdy jest przecież najmądrzejszy.

Ciągnie mnie do obcięcia kalorii.
Bardzo.


Waga bez zmian między 42-3kg

czwartek, 15 października 2015

And if you hurt me...

Nie mogę coś zmobilizować się do regularnego pisania.
Nie mam o czym pisać.
Wrzucać jadłospis i ćwiczenia?
Sama nie wiem.
Nie dzieje się nic ciekawego u mnie.
Staram się jeść zdrowo, jeść min 3 posiłki dziennie, jeść...
Wróciłam na fitness.
Pogoda nie sprzyja już bieganiu a jest nowy grafik.
Póki co chodzę 2 razy w tygodniu na 2h.
Wakacyjna przerwa dużo zrobiła...złego.
Po każdych zajęciach mam takie zakwasy ,że ledwo chodzę.
Ale lubię to.

czwartek, 17 września 2015

Stworzyliśmy te wspomnienia dla siebie

Jesień zbliża się wielkimi krokami, choć ostatnie dni bardziej przypominają środek lata (dziś było 30 stopni).
Nie wierzyłam w to jak zapowiadali powrót ciepłych dni i tydzień temu zrobiłam porządki w szafie.
Schowałam krótkie spodenki, letnie sukienki, sandałki. Pora na wyposażenie szafy w grube swetry, ciepłe spodnie, płaszcze. 
Jesień to smutna pora roku.
U mnie w życiu też jakby jesień.
Ogromny mętlik w głowie. Upływający czas ciągle przypomina o tym ,że pora już dorosnąć, że nie można tak ciągle żyć beztrosko. Szkoda, bo ja wcale nie mam ochoty dorastać.
Ostatnio myślałam żeby może zadzwonić do pani psycholog. Nawet nie w sprawie odchudzania, tak po prostu chciałam się wygadać, powiedzieć o moich obawach, zmartwieniach. Może ona 'profesjonalnie' poukładałaby mi w głowie albo...sama nie wiem tak naprawdę jakiej pomocy bym od niej oczekiwała. Wszyscy dookoła czegoś chcą: 
- zmień pracę,
- pora pomyśleć o dzieciach, młodsza nie będziesz,
- zastanów się czego chcesz w życiu
Póki co dbam o siebie.
Nie daję się utuczyć. On ciągle walczy o min.43 kg. Co jakiś czas mam komisyjne ważenie ;)
Bawi mnie to i czasami bardzo denerwuje ale z drugiej strony staram się zrozumieć.
Biegam. Choć nie tak często, z braku czasu, czasem chęci a czasem pogody.
Przebiegałam pierwszą w życiu samodzielną dychę z czasem poniżej godziny.
Nie wiem czy będę próbowała pobić rekord, póki co wolę biegać na 5-7km. Wtedy czuję się najlepiej. Fitness póki co poszedł na bok. Ale wrócę, najprawdopodobniej od października.

Mój 'romans' powoli dobiega końca. 
Tak, już niby dawno napisałam mu ,że to nie ma sensu jednak nie da się ukryć ,ze cholernie nas do siebie ciągnie. Jest mega słodziakiem, nie wiem czy to przez to ,że jest młodszy, a może to na zasadzie zakazanego owocu? Romanse mają to do siebie ,ze są fajne jeśli są krótkie, potem czar pryska. I mój czar chyba już pryska...na szczęście.

Przepraszam ,że dziś tak bez ładu i składu i mało o diecie ale u mnie w kwestii diety się mało zmienia. Staram się jeść. Jeść zdrowo. Jeść 3 posiłki dziennie. Czasami jest lżej, czasami ciężej ale jakoś idzie. Waga...42,5kg

piątek, 28 sierpnia 2015

She said

Wakacje, wakacje i po wakacjach.
Biegając po lesie w każdym tygodniu na ścieżkach widzę coraz więcej suchych liści.
Jesień.
Zbliża się wielkimi krokami.
Lubię nawet jesień. O ile nie pada. 
Ale jesień przeleci i nawet nie zauważymy kiedy a w sklepach na wystawach pojawią się mikołaje, choinki, światełka. W galeriach i sklepach będzie masa ludzi goniących za prezentami, karpiami, pierogami. Wydadzą kupę niepotrzebnych pieniędzy na...4? dni... Po co? Żeby, w większości przypadków, posiedzieć przy stole z rodziną i poudawać jak się wszyscy kochają. Żenada. Ale powiem szczerze ,że nawet lubię tą żenadę. 
Ale do świąt jeszcze daleko. Jeszcze mogę się cieszyć ciepłymi dniami i bieganiem po lesie.
W tym tygodniu biegałam tylko raz.
Cały tydzień spędziłam w pracy a i weekend zapowiada się ciekawie, bo pracuję również w niedzielę.
Także... mało biegam z braku czasu. 
Jestem przed okresem.
Mam cycki jak gwiazda porno, które ,mam wrażenie,że zaraz eksplodują!
Nienawidzę swojego odbicia w lustrze.
Nie wchodzę od dobrego tygodnia na wagę, bo nie chcę siebie jeszcze bardziej znienawidzić.
No i tak to wygląda.
Według kalendarza okres powinien przyjść jutro, ale u mnie to różnie bywa...

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

czas i tak upłynie.

Wakacje, wakacje i po wakacjach.
Tyle diety żeby wyglądać dobrze w kostiumie a tydzień zleciał nie wiadomo kiedy.
Po powrocie waga waha się między 41,9-42,4 kg
Trudno mi biegać w taką pogodę- wybrałam się od powrotu raz.
Napiszę coś więcej jak będę miała chwilę wolnego, mam dużo zaległości w pracy.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Nie komplikuj tego co proste, nie upraszczaj tego co skomplikowane.

Staram się jeść minimum 1000kcal.
Wychodzi różnie, raz lepiej ,raz gorzej.
Ale od 2 tygodni nie ćwiczyłam, może z raz biegałam.
Waga waha się między 41 a 42,5 kg.
Źle się czuję gdy jem, bardzo.
Po każdym posiłku patrzę w lustro i mam wrażenie ,że przytyłam.
A wyjazd już za tydzień...
Jak ja się pokażę w kostiumie?! 

Idę pobiegać.


Muszę to zakończyć.
 Bo on chce coraz więcej a ja paradoksalnie coraz mniej.

piątek, 10 lipca 2015

When she was just a girl...

- Znowu schudłaś. Kiedy idziesz do tego psychologa?
- Jezu ale chuda, sama kości!
Mogłabym takich cytatów z ostatnich kilku dni przytoczyć wiele.

- Długo z tatą się kłóciłam po twoim wyjściu i powiem krótko, jak się za siebie nie weźmiesz to będziemy walczyć o przymusowe leczenie, bo to już jest przesada! Ile Ci brakuje do śmierci 3kg?!

Nie chce mi się nawet tego komentować.
Przecież wyglądam dobrze!

Wiedziałam ,że wizyta u rodziców nie będzie najlepszym pomysłem.

Niestety chcę nie chcę do ich następnej wizyty muszę trochę przytyć, chociaż do tych obiecanych 43kg...
Następnym razem jadę do nich przed samym wylotem do Grecji żeby zostawić im psa.
Mam na ogarnięcie się dokładnie 14 dni.
Spróbuję, bo wolę to niż...
Nie będzie łatwo, wiem to.
Sama siebie nie do końca upilnuję a T. znowu wyjechał na weekend.
Jakie to wszystko popieprzone!
Piję kawę i obmyślam plan działania.
Może zacznę liczyć kalorie żebym nie zjadała mniej niż 1100kcal?
Nie zrezygnuję z ćwiczeń oczywiście.
- Chodź sobie na ten fitness, biegaj ale jedz przy tym więcej.
Chociaż tyle, bo kiedyś dostałam zakaz na aktywność sportową.


W wtorek obiad z M. za miastem.
Wieczorem wyszłam z dziewczynami na piwo.
Pisał.
Dziękował za super popołudnie i dodał ,że wyglądałam zjawiskowo.
Wczoraj rano o mało co nie powiedziałam o wszystkim T.
Popłakałam się i powiedziałam ,żeby się nie zdziwił jeśli któregoś dnia wróci do pustego domu.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Beautiful life

Nie jest dobrze!
Źle się dzieje.

Waga spada, nie wiem jak, nie wiem dlaczego.
Gówno prawda, wiem.
Muszę więcej jeść, muszę.

40,2 kg

Zaszalałaś panienko!

Romans?
Muszę od tego uciec, bo wszystko idzie w złą stronę.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

klub małych anorektyczek

Wyjmowałam dziś kalendarz z torebki i wypadła kartka: psycholog i 2 numery telefonu.
Podniosłam, uśmiechnęłam się pod nosem sama do siebie.
Generalnie miło ją wspominam, nawet ją polubiłam.
Kartkę schowałam do kalendarza, może kiedyś się przyda.

Przetrenowanie i niechęć do ćwiczeń minęła.
Dieta idzie.
Miałam pojechać do rodziców ale boje się do nich jechać.
Dziś w nocy wraca T.
A moja waga... 41,5kg. Jeśli mnie zważy to nie będzie zadowolony.
Ba, pewnie skończy się awanturą.
Nie potrafię z nim rozmawiać. Wstydzę się swojej choroby...



41,5 kg
160 cm

piątek, 19 czerwca 2015

Staję się dorosła. Tracę złudzenia, być może, by zyskać inne.

Wczorajszy stretching dobrze mi zrobił, nawet bardzo.
W czasie zajęć czułam ,że właśnie tego mi było trzeba. Na stepie też było okej ale wczoraj rozciąganie było trafieniem w samo sedno.

Byłam wczoraj u rodziców. Nie było tak źle. Tata trochę komentował ,że chuda jestem ale bywało gorzej.
Dopadli mnie przy obiedzie z pytaniami o ślub i dzieci.
Kiedy chcesz urodzić dziecko?
Myśleliście o jakimś ślubie?
Nie będziecie już młodsi, ciągle chcecie mieszkać u kogoś?
I co ja mam odpowiedzieć?
Nie rozumieją ,że moim marzeniem nie jest gromadka dzieci.
Chcę podróżować, spełniać się zawodowo. Nie jestem typem kobiety, która marzy o domku, ogródku i bawiących się w nich dzieciach. Jeszcze nie teraz, nie teraz. Ale kiedy? Nie wiem. Wiem ,że czas ucieka ,że za rok będę miała już 28, potem 29 lat i ,że pora na rodzenie dzieci mija z dnia na dzień.
Ale ja się boję.
Boje się dorosłości, nie chcę się starzeć.
A mam wrażenie ,że dopóki odkładam to wszystko na potem to będę nadal młoda. Wiem ,że to głupie, że być może obudzę się z ręką w nocniku.
Jedynie czego bym chciała to wziąć ślub i mieć wspólny cel z T. Chciałabym żebyśmy pracowali razem na coś wspólnego. Dopóki mieszkamy w wynajętym domu każdy żyje tak jakby na własny rachunek, nie ma nic naszego, wszystko jest albo moje albo jego.
Ale póki jest okej, to niech tak będzie.

Nie ważyłam się długo.
Wczoraj weszłam z ciekawości na wagę.
42,7 kg
Nie najgorzej.
A dzisiaj dostałam wreszcie okres.
Oby w przyszłym miesiącu nie był tak spóźniony jak teraz, bo inaczej będę miała okres akurat na wyjazd do Grecji.
Nie dorastajcie, bycie dorosłym jest cholernie trudne.

wtorek, 16 czerwca 2015

uczymy się przez całe życie

Ostatnio sporo czytam i oglądam programów na temat odchudzania ale takiego zdrowego, poprawnego. Moja koleżanka poszła na szkolenie na trenera personalnego ale od strony kulturystyki. Po każdym dniu mówi mi coś ciekawego. Ostatnio powiedziała mi ,że jeśli chce się schudnąć (nie ćwicząc) to trzeba kategorycznie zapomnieć o owocach. Owoce (1 max2) można zjeść w dzień, który się ćwiczy ale tylko do jakiejś godziny 13-14. 
I tym sposobem muszę pożegnać się z owocami.
Swoją drogą pragnę serdecznie pozdrowić dziewczyny, które są na tych śmiesznych owocowych dietach lub dietach gdzie nie liczy się kalorii z owoców.
Poza owocami oczywiście należy zapomnieć o słodyczach i co ciekawe o... mleku! (a ja tak lubiłam na lepszy sen wypić szklankę gorącego mleka lub prawdziwego kakao gdy miałam ochotę na słodkie).
Na diecie nie jest lekko, niedługo będę żyła na samej wodzie ;)
A tak serio...wskazane jest jedzenie warzyw, jak najwięcej warzyw, chudych serów/twarogów.
Całe szczęście ,że teraz oboje z T. jesteśmy na diecie więc jest łatwiej z kupowaniem jedzenia i motywacją do ćwiczeń, choć przyznam ,że wczoraj kompletnie nie miałam ochoty na jakikolwiek ruch. Zapisałam się na step& shape ale gdyby nie to ,że nieprzyjście na zajęcie kosztuje 25zł to pewnie wczoraj bym zajęcia opuściła. Ale poszłam ,rozruszałam się i po powrocie do domu zrobiłam z T. 20 min. turbo spalanie + 10min Mel B na brzuch i 10 min. Mel B na pośladki.
Dziś nie wiem co będzie, mam ochotę na rower.

Dobra koniec o diecie, bo nie samą dietą człowiek żyje ;)
Dziś wpłaciłam zaliczkę na wakacje i 8.07 wraz z 4 znajomych lecę na zasłużony odpoczynek do Grecji :) Dzięki temu mam też motywację żeby mocniej zacisnąć pasa z dietą.

wtorek, 9 czerwca 2015

co za dużo to niezdrowo.

Jestem przemęczona, bardzo.
Ćwiczenia + niewyspanie sprawia ,że ledwo żyję.
Ale ćwiczę, codziennie oprócz weekendów.
Wczoraj godzina step &shape + godzin rozciągania.
Dziś czuję nogi, pośladki i klatkę piersiową od pompek.
Ale nie ma lekko dziś idę na slim gym + może basen (zależy jak dużo ludzi będzie).
Jutro chyba nie będzie ćwiczeń, bo jestem cały dzień w pracy a i na wieczornych zajęciach w klubie nie ma nic ciekawego. Ale może to i lepiej, przyda się ciału dzień na regenerację.
T. na diecie, póki co idzie mu dobrze.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Czerwiec.

Byłam dziś na pomiarze masy ciała.
Wszystko wyszło w normie.
Mam i odpowiednią ilość mięśni i odpowiednią tłuszczu.
Metabolizm spoczynkowy 1050kca.
I mam zamiar tej granicy się trzymać.
W dni kiedy będę ćwiczyć/ biegać będę starała się zjeść trochę więcej.


Dzisiaj:
kawa z mlekiem
bułka ciemna z serkiem light, ogórkiem i sałatą
zupa fasolowa (bez grochu ,bo nie lubię) i sałatka (zielona sałata, ogórek, pomidor, sos)
banan, jogurt naturalny + mała łyżeczka siemienia lnianego, nasion chia i otrąb żytnich

Bieganie 5,2 km- 210kcal
godzina rozciągania

piątek, 29 maja 2015

Na dnie ser­ca scho­wały się marze­nia, przyk­ry­te ka­mieniem do­rosłości, spląta­ne liną czasu.

- Niedługo znikniesz, kiedy idziesz do pani psycholog? Chyba się do niej przejadę, bo widzę ,że nic ci nie pomaga.
Nie pomaga ,bo do psychologa nie chodzę. Wolę jednak się do tego nie przyznawać, bo znów będzie gadanie.
Tylko T. wie ,że odpuściłam terapię.
Ciężko nawet powiedzieć ,że odpuściłam, bo na dobre jej nawet nie zaczęłam.
Pani psycholog sama stwierdziła ,że nie ma sensu żebym przychodziła na siłę.
I dzięki jej za to.

Waga bez zmian, choć ja czuję ,że tyję.
Może to przez brak ćwiczeń w ostatnim okresie?
Dziś pogoda wreszcie się poprawiła więc poszłam pobiegać.
5,2km- spalone 210 kcal.
Od czerwca mam wykupiony karnet i wracam na fitness i stretching.
Już praktycznie lato a moje ciało nadal mnie nie zadowala.

Na śniadanie zjadłam mały kawałek ciasta, które sama upiekłam.
Z jabłkami bez cukru, na mące pełnoziarnistej, do tego kawa z mlekiem.
Po bieganiu banan z jogurtem naturalnym 0% + nasiona chia, siemię lniane, otręby.
Będę musiała zmusić się do zjedzenia czegoś na obiadokolację.


Oby jutro pogoda dopisała to znów będzie bieganie.

środa, 13 maja 2015

Stra­ta cza­su jest, po­dob­nie do śmier­ci, nieodwracalna.

A czas leci...nieubłaganie.
Człowiek żyje z dnia na dzień nie myśląc o tym. Wykonuje swoje obowiązki, oddaje się przyjemnością i nagle...bum. Uświadamia sobie ,że dopiero co były święta i nowy rok a za chwilę minie pół roku tego nowego.
Przeraża mnie to.
Przecież dopiero co patrzyłam jak na drzewach rozwijają się pąki, marzyłam żeby było już ciepło i nie wiadomo kiedy a wszystko jest już zielone a zimowe ubrania można schować głęboko do szafy.

Czas leci a ja czasami patrzę wstecz i widzę ile tego czasu zmarnowałam, niestety.
Codziennie budzę się i chce żeby ten dzień był lepszy od poprzedniego, żeby jednak nie był tym zmarnowanym ale...
Lato coraz bliżej a mój brzuch i nogi nie są takie jakie bym chciała żeby były.
Teraz mam okres więc wyglądam jak w ciąży, boli mnie brzuch, piersi...
Ale ogólnie nie mam co narzekać, bo nie tyję.
Niestety też specjalnie nie chudnę ale może to i lepiej ,bo bym życia w domu nie miała.

Czy to nie żenujące?
Przypomnę ,że mam 27 lat...

Ale...nie samą dietą człowiek żyje.
Ciągle szukam pracy. Najchętniej byłabym menagerem klubu fitness, pracowałabym w środowisku, które lubię i w pracy, do której myślę ,że się nadaję.

Muszę się wziąć ostro za siebie i nie odkładać ciągle pewnych rzeczy na jutro.
Oprócz diety, ćwiczeń itp. Chcę codziennie nauczyć się 10 nowych słówek z angielskiego.

Czas start!

poniedziałek, 4 maja 2015

maj

Maj.
Pogoda w kratę ale za to jest już pięknie zielono.
W mojej głowie też różnie.
Raz słońce, raz deszcz.
Raz chmury, raz błękitne niebo.
Lato zbliża się wielkimi krokami a moje ciało pozostawia wiele do życzenia.
Brzuch, uda.
Nad tymi miejscami muszę bardziej popracować.
Dieta okej.
Niestety czasami zapominam o jedzeniu i jem 2 posiłki.
A już tak dobrze mi szło z 3 a czasami nawet czterema.
Nie mam już karty multisport dlatego też na fitness i stretching wrócę najprawdopodobniej dopiero od czerwca.
Póki co pozostaje mi bieganie + ewentualne ćwiczenia w domu.


piątek, 24 kwietnia 2015

Bez zgo­dy ani państwo nie może egzys­to­wać, ani rodzina.

Psycholog na ostatniej wizycie zapytała mnie czemu tak rzadko odwiedzam rodziców.
Odpowiedziałam ,że nie wiem.
To dziwne ale po kilku dniach dopiero znalazłam odpowiedź.
Ze strachu.
Boje się ,że zauważą ,że jednak chudnę, że będą gadać ,że jestem za chuda itp.
Nie znoszę tego i żeby uniknąć spięć z nimi to wolę ich nie odwiedzać.
To trochę smutne...
Ale co zrobić?
Oni nie zrozumieją.
Nikt nie rozumie.
T. też nie.
Wystarczy ,że siebie wpędziłaś w anoreksje.
Czy mi się wydaje czy trochę schudłaś?

Czasami mam przebłyski ,że wyglądam okej, że nie muszę już chudnąć.
Czasami.
Czasami.

Nienawidzę swojego ciała tak bardzo.
Ćwicząc widzę w lustrze grube uda, wystający brzuch.
Leżę w łóżku i mam ochotę wyrwać paznokciami cały ten tłuszcz.
Walczę.
Najbardziej sama ze sobą.
Bo chciałabym nie jeść nic ale wiem ,że nie mogę, nie tędy droga.
W takich chwilach najbardziej potrzebuję właśnie jego.
Powoli wysiadam...

środa, 1 kwietnia 2015

To, co nadaje sens życiu, nadaje także sens śmierci.

Odhaczam się u psychologa w wyznaczonych terminach.
Kolejna wizyta 16 kwietnia.
Wczoraj test. Dziwny test. 566 pytań prawda/fałsz.
Dziwnych pytań.

Wróciłam do regularnej aktywności.
W poniedziałki i czwartki step i stretching.
W pozostałe dni wszystko zależy od pracy.
Niedługo będę mogła wrócić wreszcie na basen.
Jak pogoda się uspokoi i wróci wiosna to wrócę do biegania.
Chcę na wakacje mieć idealne ciało.

Waga waha się między 42-43kg.
Nie mierzyłam się dawno więc nie wiem jak moje udo.
Nadal nie mogę patrzeć na swoje ciało.
Nie znoszę dotykać brzucha i patrzeć na te dwa balerony.

Sobota i niedziela u rodziców.
Mam nadzieję ,że odpuszczą gadki na temat mojego wyglądu chociaż w święta.


środa, 25 marca 2015

wo­la mu­si być moc­niej­sza niż umiejętności

Mam ochotę chudnąć.
Chudnąć, chudnąć i chudnąć.
Im bardziej wiem ,że nie mogę tym bardziej chcę.

W przyszłym tygodniu wizyta u psycho.
Możliwe ,że będzie to ostatnia moja wizyta.
Nie mam zamiaru ani chęci przytyć ani też opowiadać o swoim życiu.
Muszę przyznać ,że babeczka jest całkiem miła, choć na początku nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia.


Jestem żałosna.
Tydzień temu skończyłam 27 lat a nic nie zmądrzałam.


Nienawidzę swojego odbicia w lustrze.
tak kurwa bardzo.
 





Waga 42,5 kg

poniedziałek, 23 marca 2015

Ludzie pragną cza­sami się roz­sta­wać, żeby móc tęsknić, cze­kać i cie­szyć się powrotem.

Jestem, żyję.
Długa nieobecność była spowodowana wieloma sprawami.

T.
Wróciliśmy do siebie.
1,5 m-ca rozłąki.
Z jednej strony gdzieś tam czułam ,że wrócimy kiedyś do siebie, bo za bardzo nas do siebie ciągnie, bo kochamy ale z drugiej też godziłam się z tym ,że będzie inaczej. Znalazłam sobie nawet inny obiekt zainteresowania. Wszystko jednak się ułożyło. To rozstanie dobrze nam zrobiło, było chyba w odpowiednim momencie. Wiem ,że gdyby nie to , to tak naprawdę prędzej czy później i tak byśmy się rozstali na amen. Krótko mówiąc jest dobrze, znów razem mieszkamy. T nawet mówi ,że jest dobrze jak nigdy wcześniej. 
Ja jestem trochę...hmm...izoluję, zamykam? Nie jestem taka otwarta na niego i to wszystko jak wcześniej, ale to chyba zrozumiałe. Gdzieś tam część mojego zaufania umarło i potrzeba czasu żebym na nowo się otworzyła.

Matka zapisała mnie do psychologa.
Poszłam.
Byłam też u psychologa dwa razy, kolejną wizytę mam ostatniego marca.
Czy zamierzam się leczyć? Nie.

Z dietą wszystko w porządku.
Na dworze robi się cieplej więc powoli wracam do biegania.
Póki co biegałam dwa razy.
Do tego robię brzuszki i podjęłam 30. dniowe wyzwanie squat chellenge, ponieważ mam tzw. płaskodupie ;)

W skrócie to tyle, postaram się pisać regularnie.

sobota, 31 stycznia 2015

I have nothing

Wyjechał.
2 tygodnie.
Tylko 2 i aż 2.
Wczorajsze pożegnanie....
Ciężko mi.
Powiedział mi ,że kocha, że gdyby nie kochał to by mnie zostawił już dawno.
Obiecał ,że zrobi wszystko żeby było dobrze, żebyśmy znów byli razem.
Tak więc żyję nadzieją ,że za te 2 tygodnie będzie już dobrze, będziemy razem.

Tęsknię.
Już tęsknię.
Bo wczoraj było jak kiedyś.
Przytulaliśmy się, całowaliśmy, byliśmy szczęśliwi.
Boje się.
Boje się ,że coś się stanie i jednak nie da nam szansy.
"Bo miłość czasami nie wystarcza".

piątek, 16 stycznia 2015

W którym mo­men­cie pęka niebo?

Nowy rok miał być inny.
No i jest.
Przez jeden poranek mój świat został wywrócony do góry nogami.
Wszystko co miała, czego chciałam i kochałam zostało zniszczone.
Teraz mogę zanotować w kalendarzu: 12.01.2015 T. mnie zostawił.

środa, 7 stycznia 2015

2015

Kolejny rok zmagań.
Zmagań z wagą, jedzeniem, własnym wyglądem, akceptacją.
Zmagań z życiem, pracą, codziennością.

Jestem ciekawa co przyniesie ten rok, bardzo.
Póki co ciężko mi wrócić do rzeczywistości.
Tyle wolnych dni...ah...kto by nie chciał jeszcze poleniuchować ;)
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy.

Chwilowo miałam spokój z T. i jego gadkami na temat mojego jedzenia.
Niestety w ostatnich dniach znowu coś gada o mojej wadze, jedzeniu itp.
Wracam do zdrowego jedzenia chociaż 3 posiłków dziennie.
2 posiłki to nie bardzo zdrowo dla mojego metabolizmu.
Niestety przygoda z xenną, mimo ,że tyle lat temu, spowodowała ,że ciągle muszę dbać o jelita i starać się żeby pracowały sprawnie same.

Dziś 620kcal.
Jutro w planach basen.