piątek, 19 czerwca 2015

Staję się dorosła. Tracę złudzenia, być może, by zyskać inne.

Wczorajszy stretching dobrze mi zrobił, nawet bardzo.
W czasie zajęć czułam ,że właśnie tego mi było trzeba. Na stepie też było okej ale wczoraj rozciąganie było trafieniem w samo sedno.

Byłam wczoraj u rodziców. Nie było tak źle. Tata trochę komentował ,że chuda jestem ale bywało gorzej.
Dopadli mnie przy obiedzie z pytaniami o ślub i dzieci.
Kiedy chcesz urodzić dziecko?
Myśleliście o jakimś ślubie?
Nie będziecie już młodsi, ciągle chcecie mieszkać u kogoś?
I co ja mam odpowiedzieć?
Nie rozumieją ,że moim marzeniem nie jest gromadka dzieci.
Chcę podróżować, spełniać się zawodowo. Nie jestem typem kobiety, która marzy o domku, ogródku i bawiących się w nich dzieciach. Jeszcze nie teraz, nie teraz. Ale kiedy? Nie wiem. Wiem ,że czas ucieka ,że za rok będę miała już 28, potem 29 lat i ,że pora na rodzenie dzieci mija z dnia na dzień.
Ale ja się boję.
Boje się dorosłości, nie chcę się starzeć.
A mam wrażenie ,że dopóki odkładam to wszystko na potem to będę nadal młoda. Wiem ,że to głupie, że być może obudzę się z ręką w nocniku.
Jedynie czego bym chciała to wziąć ślub i mieć wspólny cel z T. Chciałabym żebyśmy pracowali razem na coś wspólnego. Dopóki mieszkamy w wynajętym domu każdy żyje tak jakby na własny rachunek, nie ma nic naszego, wszystko jest albo moje albo jego.
Ale póki jest okej, to niech tak będzie.

Nie ważyłam się długo.
Wczoraj weszłam z ciekawości na wagę.
42,7 kg
Nie najgorzej.
A dzisiaj dostałam wreszcie okres.
Oby w przyszłym miesiącu nie był tak spóźniony jak teraz, bo inaczej będę miała okres akurat na wyjazd do Grecji.
Nie dorastajcie, bycie dorosłym jest cholernie trudne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz