piątek, 29 kwietnia 2016

lato, cellulit...walczymy!

Lato zbliża się nieubłaganie wielkimi krokami.
Dlatego trzeba zebrać się jeszcze mocniej!
Nie można odpuszczać, poddawać się.
Ja się nie poddaję, walczę. Ciągle, nieprzerwanie.
Postanowiłam zabrać się za swój...cellulit. Tak, niestety mnie ten problem również dotyczy.
Sama dieta i ćwiczenia niestety nie wystarczają. Mam I stadium- cellulit jest widoczny dopiero po ściśnięciu skóry, normalnie nogi są gładkie. Niestety mnie i tak to bardzo denerwuje.
Postanowiłam więc wspomóc swoją walkę zabiegami u kosmetyczki.
Myślałam nad lipolizą ultradźwiękową lub kriolipolizą. Kosmetyczka przez telefon powiedziała ,że najlepsza będzie mezoterapia...igłowa.
hmm....
Umówiłam się na środę po majówce na konsultacje i ewentualny zabieg. Kosmetyczka ma obejrzeć moją skórę i wtedy coś doradzi.
Boje się mezoterapii igłowej, nie wyobrażam sobie wbijanie igieł w skórę ale....jeśli miałoby to naprawdę przynieść super efekty (a na forach piszą ,że są!)...to może przeżyłabym to jakoś? W końcu kobiety robią mezoterapię igłową twarzy więc....

Ciężko mi się zebrać i wrócić na siłownię.
Gdybym wykupywała nadal treningi personalne byłoby mi łatwiej.
Niestety szkoda mi trochę kasy. Miesięcznie treningi, karnet i parking kosztowały mnie ok 750zł.
To dużo, bardzo dużo. Dlatego póki co biegam i chodzę na fitness. Kosztuje mnie to....100zł.
Wolę przeznaczyć tą różnicę na walkę z cellulitem i odkładać pieniądze na...tak naprawdę na cokolwiek. Wakacje, nowe auto, założenie firmy, nieważne.
Z jedzeniem bez zmian, koktajle, dieta bezglutenowa, zero cukru itp.

Powodzenia!

środa, 20 kwietnia 2016

całe życie z obsesją?

Znowu schudłaś. Masz przytyć, już wyglądałaś lepiej i znowu zaczynasz nie jeść!
No przecież jem....jem....

Czy ty wiesz czego tak naprawdę chcesz? Zastanów się nad tym i ogarnij.
Czego ja chcę?
No właśnie?
Idealnej figury.
Tak wiem ,nie tej odpowiedzi się spodziewa ,dlatego też nigdy nie odpowiadam na to pytanie.
Wiem ,że oczekuje ode mnie innej odpowiedzi.
Czasami mam wrażenie ,że niby mam 28 lat a mentalnie zatrzymałam się na latach z początku ed i tylko jedno mi w głowie. Owszem czasem to wszystko usuwa się lekko w cień ale nie na długo.
Jak się samemu nie chce czegoś z tym zrobić to niestety nikt na siłę nas nie wyleczy.
Po co pani tu przychodzi skoro pani dobrze w takiej sytuacji? Szkoda czasu mojego i pani jeśli przychodzi tu pani dla kogoś.
Chyba dokładnie rok temu po tych słowach wyszłam i nie wróciłam. Kartka z telefonem też poszła do kosza. Dziękuję nie skorzystam.

A czy Wy wiecie czego chcecie od życia?

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

kwieceiń plecień weź spier*alaj

Ostatnio mam straszne wahania nastroju.
Czasami sama z sobą nie mogę wytrzymać i szczerzę współczuję jemu.
Najgorsze jest chyba to ,że często chcę a zwyczajnie nie mogę tego powstrzymać.
Myślę ,że wpływ na to może mieć pogoda. Rano piękne słońce , po południu chmury i deszcz.

Na śniadanie nadal piję koktajle.
Opuściłam się z jedzeniem. Widzę to i niestety on też to widzi.
Znów chciał mnie zważyć.
Znowu kombinujesz z jedzeniem. Widzę ,że schudłaś. Mamy iść na wagę? Oboje wiemy ,że znów ważysz poniżej 44kg. 
Nie wiem ile obecnie ważę, bo omijam wagę szerokim łukiem.
Fakt, że jakieś 2 tyg temu ważyłam niecałe 44kg.
Znowu słyszę ,że powinnam przytyć bla, bla, bla.
Mam tego już powyżej uszu.
Nie liczę kalorii, choć czasami mam ochotę do tego wrócić. Niestety często to zajmuje sporo czasu- ważenie, szukanie wartości itd. więc średnio mam na to czas i ochotę.

Weekend pierwszy z leniwych.
Ani w sobotę ani w niedzielę nie poszłam biegać.
Całą niedzielę odpoczywałam po pracy i nie jest mi z tym jakoś szczególnie źle.
Dzisiaj albo 2h fitnessu albo bieganie, zobaczymy jak się wyrobię z czasem.

piątek, 8 kwietnia 2016

#fit.for.summer

Im cieplej tym moja głowa bardziej wariuje.
Chce wyglądać jeszcze lepiej niż w tamtym roku.
Wiem ,że mogę!
Trzeba tylko włożyć w to niemały wysiłek.
Nic nie przychodzi samo.
Dieta to niestety nie wszystko.
Trzeba ćwiczyć! Nie oszukujcie się dziewczyny ale jedząc 500kcal i siedząc na kanapie nie zdobędziecie pięknej sylwetki ze zdjęć. A szkoda....
To ćwiczenia spalają to czego tak nienawidzimy- tłuszcz!
Chudnięcie to niełatwy proces, oj nie....
Pamiętajcie ,że aby schudnąć trzeba zmienić nawyki żywieniowe....NA ZAWSZE.
Co z tego ,że będziecie na restrykcyjnej diecie miesiąc, dwa....przecież nie będziecie tak żyć do końca swoich dni! A po takiej diecie kg wrócą szybciej niż nam się wydaje. Wygłodniały organizm będzie robił zapasy na kolejne dni głodu, oczywiście w postaci tłuszczyku.
Dlatego po co katować się dietami?

Ale mnie dziś poniosło.
Wiem ,że to taki trochę pouczający post ale jak czytam niektóre blogi dziewczyn ,które cieszą się ,że chudną jedząc 500kcal to mi ich szkoda, bo wiem co będzie później. Przyjdą wakacje, będą lody, piwko, pizza...bo wakacje, bo w wakacje można poszaleć, bo znajomi itp. I co? kg wracają w mgnieniu oka. A przecież nie o to nam chodzi żeby schudnąć szybko na miesiąc, dwa.
Zresztą gdyby one chociaż chudły na miesiąc...
Ale jest tydzień na 500kcal, potem napad, płacz "mam wszystko w dupie i tak nie schudnę" jedzenie przez tydzień wszystkiego, po czym znowu przebudzenie "jak ja wyglądam?!" i znów obcięcie kalorii... i kółko się zamyka. Suma sumarum są w jednym miejscu.

Nadal na śniadanie piję koktajle z zieleniny i owoców.
Owoce mogę jeść tylko rano więc korzystam z tego żeby dać organizmowi choć odrobinę witamin naturalnych.
Wczoraj był jarmuż, szpinak, gruszka, banan, masło orzechowe (bez cukru i soli), trochę odżywki białkowej waniliowej i mleko bez laktozy.
Dziś będzie coś podobnego.
Pogoda ostatnio sprzyja więc w dni kiedy nie mam siłowni ani fitnessu biegam. Póki co po 5km ,bo się jeszcze nie rozbiegałam na tyle żeby robić dłuższe dystanse.
Czasami po siłowni idę jeszcze z psem na 5-6km spacer (w taką pogodę- super!).

Lato coraz bliżej więc bierzcie się do roboty! :)

#fitforsummer ;)

piątek, 1 kwietnia 2016

nowe odkrycie

Ostatnio odkryłam coś takiego jak jarmuż.
Słyszałam o tej roślinie już dawno ale nigdy nie jadłam i jakoś specjalnie nie miałam ochoty spróbować.
Do czasu....
Ostatnio moja koleżanka przyniosła do pracy makaron z jarmużem, suszonymi pomidorami itd.
Spróbowałam i się zakochałam!
Teraz w lodówce obowiązkowo musi być jarmuż.
Kurczak, suszone, pomidory, cebulka i jarmuż. Do tego brązowy ryż lub makaron bezglutenowy i mam idealny obiad. Wreszcie coś nowego.

Zawsze w czasie okresu doskwiera mi brak apetytu przez co odzwyczaiłam się trochę od śniadań ;/
Dziś zrobiłam sobie koktajl (jarmuż, banan, trochę truskawek, odżywka białkowa waniliowa i mleko bez laktozy). Wszystko zmiksowałam w blenderze i miałam 0,5l pysznego, zdrowego koktajlu, który był moim śniadaniem. Kolor może nie zachwycał ,bo był zielono-brązowy (?) ale w smaku cudo.
Zastanawiam się czy nie przerzucić się na koktajle na śniadanie. Mogą być ze szpinakiem, jarmużem i do tego dowolne owoce i mleko. Zdrowo i szybko. A ,że owoce powinno się jeść tylko rano więc jak dla mnie idealnie.

Ciągle chodzę na siłownie. Zdecydowanie polepszył mi się tyłek. Zrobił się okrągły, jędrny i zdecydowanie podniósł się do góry. Do tego standardowo fitness i jeśli pogoda dopisuje- bieganie.
Niestety musiałam obciąć limit kalorii. Nie przyznaję się do tego trenerowi z siłki, bo on mi każe jeść duuużo.
Jem regularnie. Do pracy szykuje sobie jedzenie w pudełkach, nadal oczywiście bez glutenu. Ciężko jest z cukrem. Studiuję etykiety i to przerażające ,że w niektórych rzeczach 1/3 składu to cukier! :O
Nawet na dziale ze zdrową żywnością znalezienie czegoś bez cukru graniczy z cudem ;/

Dziś na obiad makaron z kurczakiem i...jarmużem :D
Wczoraj zrobiłam tiramisu w wersji light, zjem po obiedzie. Ciekawa jestem jak wyszło.