poniedziałek, 29 czerwca 2015

klub małych anorektyczek

Wyjmowałam dziś kalendarz z torebki i wypadła kartka: psycholog i 2 numery telefonu.
Podniosłam, uśmiechnęłam się pod nosem sama do siebie.
Generalnie miło ją wspominam, nawet ją polubiłam.
Kartkę schowałam do kalendarza, może kiedyś się przyda.

Przetrenowanie i niechęć do ćwiczeń minęła.
Dieta idzie.
Miałam pojechać do rodziców ale boje się do nich jechać.
Dziś w nocy wraca T.
A moja waga... 41,5kg. Jeśli mnie zważy to nie będzie zadowolony.
Ba, pewnie skończy się awanturą.
Nie potrafię z nim rozmawiać. Wstydzę się swojej choroby...



41,5 kg
160 cm

piątek, 19 czerwca 2015

Staję się dorosła. Tracę złudzenia, być może, by zyskać inne.

Wczorajszy stretching dobrze mi zrobił, nawet bardzo.
W czasie zajęć czułam ,że właśnie tego mi było trzeba. Na stepie też było okej ale wczoraj rozciąganie było trafieniem w samo sedno.

Byłam wczoraj u rodziców. Nie było tak źle. Tata trochę komentował ,że chuda jestem ale bywało gorzej.
Dopadli mnie przy obiedzie z pytaniami o ślub i dzieci.
Kiedy chcesz urodzić dziecko?
Myśleliście o jakimś ślubie?
Nie będziecie już młodsi, ciągle chcecie mieszkać u kogoś?
I co ja mam odpowiedzieć?
Nie rozumieją ,że moim marzeniem nie jest gromadka dzieci.
Chcę podróżować, spełniać się zawodowo. Nie jestem typem kobiety, która marzy o domku, ogródku i bawiących się w nich dzieciach. Jeszcze nie teraz, nie teraz. Ale kiedy? Nie wiem. Wiem ,że czas ucieka ,że za rok będę miała już 28, potem 29 lat i ,że pora na rodzenie dzieci mija z dnia na dzień.
Ale ja się boję.
Boje się dorosłości, nie chcę się starzeć.
A mam wrażenie ,że dopóki odkładam to wszystko na potem to będę nadal młoda. Wiem ,że to głupie, że być może obudzę się z ręką w nocniku.
Jedynie czego bym chciała to wziąć ślub i mieć wspólny cel z T. Chciałabym żebyśmy pracowali razem na coś wspólnego. Dopóki mieszkamy w wynajętym domu każdy żyje tak jakby na własny rachunek, nie ma nic naszego, wszystko jest albo moje albo jego.
Ale póki jest okej, to niech tak będzie.

Nie ważyłam się długo.
Wczoraj weszłam z ciekawości na wagę.
42,7 kg
Nie najgorzej.
A dzisiaj dostałam wreszcie okres.
Oby w przyszłym miesiącu nie był tak spóźniony jak teraz, bo inaczej będę miała okres akurat na wyjazd do Grecji.
Nie dorastajcie, bycie dorosłym jest cholernie trudne.

wtorek, 16 czerwca 2015

uczymy się przez całe życie

Ostatnio sporo czytam i oglądam programów na temat odchudzania ale takiego zdrowego, poprawnego. Moja koleżanka poszła na szkolenie na trenera personalnego ale od strony kulturystyki. Po każdym dniu mówi mi coś ciekawego. Ostatnio powiedziała mi ,że jeśli chce się schudnąć (nie ćwicząc) to trzeba kategorycznie zapomnieć o owocach. Owoce (1 max2) można zjeść w dzień, który się ćwiczy ale tylko do jakiejś godziny 13-14. 
I tym sposobem muszę pożegnać się z owocami.
Swoją drogą pragnę serdecznie pozdrowić dziewczyny, które są na tych śmiesznych owocowych dietach lub dietach gdzie nie liczy się kalorii z owoców.
Poza owocami oczywiście należy zapomnieć o słodyczach i co ciekawe o... mleku! (a ja tak lubiłam na lepszy sen wypić szklankę gorącego mleka lub prawdziwego kakao gdy miałam ochotę na słodkie).
Na diecie nie jest lekko, niedługo będę żyła na samej wodzie ;)
A tak serio...wskazane jest jedzenie warzyw, jak najwięcej warzyw, chudych serów/twarogów.
Całe szczęście ,że teraz oboje z T. jesteśmy na diecie więc jest łatwiej z kupowaniem jedzenia i motywacją do ćwiczeń, choć przyznam ,że wczoraj kompletnie nie miałam ochoty na jakikolwiek ruch. Zapisałam się na step& shape ale gdyby nie to ,że nieprzyjście na zajęcie kosztuje 25zł to pewnie wczoraj bym zajęcia opuściła. Ale poszłam ,rozruszałam się i po powrocie do domu zrobiłam z T. 20 min. turbo spalanie + 10min Mel B na brzuch i 10 min. Mel B na pośladki.
Dziś nie wiem co będzie, mam ochotę na rower.

Dobra koniec o diecie, bo nie samą dietą człowiek żyje ;)
Dziś wpłaciłam zaliczkę na wakacje i 8.07 wraz z 4 znajomych lecę na zasłużony odpoczynek do Grecji :) Dzięki temu mam też motywację żeby mocniej zacisnąć pasa z dietą.

wtorek, 9 czerwca 2015

co za dużo to niezdrowo.

Jestem przemęczona, bardzo.
Ćwiczenia + niewyspanie sprawia ,że ledwo żyję.
Ale ćwiczę, codziennie oprócz weekendów.
Wczoraj godzina step &shape + godzin rozciągania.
Dziś czuję nogi, pośladki i klatkę piersiową od pompek.
Ale nie ma lekko dziś idę na slim gym + może basen (zależy jak dużo ludzi będzie).
Jutro chyba nie będzie ćwiczeń, bo jestem cały dzień w pracy a i na wieczornych zajęciach w klubie nie ma nic ciekawego. Ale może to i lepiej, przyda się ciału dzień na regenerację.
T. na diecie, póki co idzie mu dobrze.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Czerwiec.

Byłam dziś na pomiarze masy ciała.
Wszystko wyszło w normie.
Mam i odpowiednią ilość mięśni i odpowiednią tłuszczu.
Metabolizm spoczynkowy 1050kca.
I mam zamiar tej granicy się trzymać.
W dni kiedy będę ćwiczyć/ biegać będę starała się zjeść trochę więcej.


Dzisiaj:
kawa z mlekiem
bułka ciemna z serkiem light, ogórkiem i sałatą
zupa fasolowa (bez grochu ,bo nie lubię) i sałatka (zielona sałata, ogórek, pomidor, sos)
banan, jogurt naturalny + mała łyżeczka siemienia lnianego, nasion chia i otrąb żytnich

Bieganie 5,2 km- 210kcal
godzina rozciągania