wtorek, 17 grudnia 2013

Chy­ba nikt tak do końca nie czu­je się w stu pro­cen­tach spełniony.

Dopiero co były wakacje a za tydzień już święta, koniec roku.
Nie mam postanowień, mam plany.
Chciałabym żeby przyszły rok był równie wyjątkowy jak ten.
W tym roku wbrew pozorom stało się wiele dobrego.
Skończyłam studia, dostałam awans w pracy, poznałam jego.
Pewnych rzeczy nie planowałam dlatego były tym bardziej miłe.
Ale ciągle mi czegoś brakuje, zawsze mogłoby być lepiej.
Dlatego będę o to walczyć, spełniać marzenia.

I będę wreszcie chuda!
Idealnie chuda.

czwartek, 5 grudnia 2013

Na złość To­bie osiągnę jak naj­więcej!





Chyba nie muszę pisać nic więcej.






Czy wiesz w ogóle, co to znaczy być dla ko­goś najważniejszym?! 

środa, 4 grudnia 2013

bo jeść trzeba

Na dziś:
śniadanie:


   - mleko 1,5%, 200ml- 80kcal
   - jajko, 60g- 80kcal
   - otręby żytnie, 20g- 60kcal
   - mąka orkiszowa, 5g- 17kcal
   - szynka konserwowa, 50g- 55kcal
   - ogórek kiszony, 100g- 13kcal
   - serek topiony, 50g- 150kcal

obiad:
   - jabłko, 135g- 65kcal
   - banan, 110g- 105kcal
   - pomarańcza, 250g- 110kcal
   - krem czekoladowo-orzechowy, 20g- 120kcal
Razem: 855kcal

wtorek, 3 grudnia 2013

Wszys­cy ludzie są ak­to­rami

Nie wiesz jak to jest patrząc na pizzę i mówić nie dziękuję, nie jestem głodna, kiedy tak naprawdę pochłonął byś pół pudełka. Nie wiesz jak to jest być w restauracji, przeglądać kartę dań i wybierać sałatkę, podczas gdy masz ochotę na schabowego z ziemniakami. Nie wiesz jak to jest jak chcesz a nie możesz, bo ktoś siedzi w twojej głowie i nie pozwala ci jeść.
Nie wiesz jak to jest stać przed lustrem, patrzeć na swoje odbicie i tak bardzo go nienawidzić ,że najchętniej złapałbyś za nożyczki i wyciął sobie cały tłuszcz. Nie wiesz jak to jest bać się wejść na wagę, bo może pokazać 0,1kg więcej.
Nie wiesz ,że te wszystkie spacery, wyprawy w góry, chodzenie na basen jest tylko po to żeby stracić choć 1mm tłuszczu, żeby waga spadła o chociaż kilka gram, żeby spalić kalorie z wypitej kawy z mlekiem.

Mogę z dumą powiedzieć ,że jestem dobrą aktorką.

środa, 27 listopada 2013

Niestety, przyszłość nigdy nie przychodzi - zawsze jest teraźniejszość.

- Gdzie masz mięso?
- Nie mam, ja tak jem.
- Boi się ,że przytyje
- Widzę muszę częściej rozmawiać z twoimi rodzicami, bo wszystkiego mi nie mówisz.
Super, dzięki mamo.

Boje się jak to będzie z moim jedzeniem kiedy zamieszkamy razem.
Póki co jest wszystko ok, czasami o coś zapyta ale nie drąży tematu.
Z jednej strony chciałabym już z nim mieszkać a z drugiej tak cholernie się boję.




Nienawidzę swojego ciała!
Nie mogę patrzeć w lustro, dotykać się.

wtorek, 19 listopada 2013

przez miasta kłamastw zmuszeni biec co dnia

Pustka.m.
Mętlik w głowie.
Czuje ,że coś tu jest nie tak.
Nie jest tak jak być powinno.
Dlaczego?
Nie wiem...

Chyba nasze 2 poważne rozmowy zostawiły za duży ślad we mnie.
Straciłam jakby trochę zaufania?
Ziarno niepewności wypuszcza korzenie.
Wszystko wpada ze skrajności w skrajność.
Raz jest wszystko super, raz mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę.
Mam dosyć takich huśtawek.
To nie dla mnie.
Ostatnio myślę ,że lepiej się rozstać niż tak niszczyć siebie nawzajem.
Tak byłoby lepiej, chyba.
Mi by było lżej, chyba.
Nie chcę ciągle zastanawiać się co tym razem zrobiłam nie tak.
Znów mam wątpliwości czy to wszystko ma sens.

Ciężko jeść z zaciśniętym żołądkiem.
Muszę jeść śniadania.
Muszę.
Jeszcze 9 m-cy.
Nie mierzę się, nie ważę.
Jestem jakaś taka obojętna na wszystko.
Zapominam jeść coś więcej niż śniadanie, które jeść muszę.
Czekam aż okres się skończy i wracam na basen.

Chcę być chuda, jak dawniej.
Trochę jemu na złość.


piątek, 15 listopada 2013

myśl o przeszłości tyl­ko wte­dy, kiedy może ci ona spra­wić przyjemność

Dokładnie rok i 1 dzień temu napisałam tutaj jak chciałabym żeby było za rok.
Dziś to przeczytałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Nie, nie mieszkam w Warszawie.
Nie, nie noszę 'niebotycznie wysokich szpilek'.
Nie, nie pracuję w wielkiej firmie.
Tak, jeżdżę czarnym grande punto.
I chyba najważniejsze...tak, jest on.
On, z którym się przytulam.
On, z którym chodzę na kolacje do restauracji.
On, z którym oglądam wieczorem filmy.
On, z którym wyjeżdżam, chodzę po górach i uprawiam sex.
On, którego kocham choć tego nie chciałam.
On...
Pojawił się dokładnie 246dni po napisaniu tamtego posta.
Od 118 dni jesteśmy prawie nierozłączni.

A gdzie będę za rok o tej porze?



A Ty?
Gdzie będziesz za rok o tej porze??

środa, 13 listopada 2013

Płacz ile chcesz, po­myśl tyl­ko, czy warto.

Ostatnie tygodnie były ciężkie. Zwątpienie, płacz, rozmowa. Potem wszystko wróciło do normy...na kilka dni. Jadę na weekend w góry - jedno zdanie, które znów sprawiło ,że miałam ochotę podziękować za te wspólne miesiące. I znów nastał tydzień gdzie byliśmy sobie obcy, każde z nas starało się bardziej robić drugiej osobie na złość, takie miałam wrażenie. Czułam ,ze wszystko się wali i jeszcze chwila a zniszczymy siebie tak bardzo ,że nie będziemy potrafili powiedzieć sobie na ulicy zwykłego cześć. W niedzielę byliśmy w teatrze ale nadal było obco, nie tak miało być, mieliśmy potem inne plany na wieczór, jak zwykle wyszło źle. Potem telefon, miał być krótki, wyszły 2h. To byłby bardzo ważne 2h, w ciągu których powiedzieliśmy sobie wszystko szczerze i otwarcie i teraz jest dobrze. Zaczynamy od nowa nasz związek.
- Ostatnio wyjaśniliśmy sobie wiele, jesteś dla mnie ważna, traktuję cię poważnie, nie chcę żebyśmy mięli przed sobą jakieś tajemnice. Powiedz mi to czego nie chciałaś mi jakiś czas temu powiedzieć.
Stało się. Powiedziałam mu o ed. Jego reakcja była dosyć dziwna. Usłyszałam: wiele dziewczyn tak robi, poradzimy sobie z tym. Nie powiedziałam mu tylko o skali tego zjawiska, nie powiedziałam o walkach w domu z rodzicami, o wadze 36kg itd. Nie chciałam się wdawać w szczegóły, bałam się ,ze mnie będzie pilnować itp. a mi to zupełnie nie jest do niczego potrzebne.
Wczoraj robił sobie kolację, nie chciałam z nim zjeść. 
- Teraz jak już wiem, nie będzie tak łatwo.
Pomyślałam tylko ,że za mało mnie zna. Na szczęście po kęsie kurczaka odpuścił.
Boje się trochę co będzie jak razem zamieszkamy. A czas biegnie nieubłaganie. Już jest połowa listopada, zaraz będą święta a po świętach zwalania się dom, w którym mamy mieszkać.

Nie mam czasu na ćwiczenia. Nie mam siły, nie mam chęci. Pogoda za oknem mnie dobija. Wyjście na dwór jest dla mnie istną katorgą. Nienawidzę zimna! Jest szaro, buro, zimno i smutno. 
Boli mnie gardło i od jakiegoś czasu mam problem z kolanem.
Za tydzień powtarzam badania, ciekawa jestem czy bardzo posypało mi się zdrowie w ciągu 1,5 miesiąca brania leków.

wtorek, 29 października 2013

boimy się tylko nieznanego

Nowy rok przyniesie wiele zmian.
Wspólne mieszkanie, już nie będzie "ja", będzie "my".
Boje się tego i jednocześnie jestem podekscytowana.
Boje się ,że okaże się ,że to nie dla mnie, że nie jestem stworzona do mieszkania razem, do związków.
Boje się odpowiedzialności , boję się dorosnąć...
U rodziców jest tak bezpiecznie, mieszkając z nimi  nadal jestem trochę małą dziewczynką. 
Wyprowadzając się muszę dorosnąć...
Dorosnąć i zmienić swoje życie.
Boje się kwestii jedzenia, boje się ,że będę musiała powiedzieć mu o wszystkim.
Boje się jego reakcji, boje się ,że każe mi się leczyć...
Boje się.
Bo to wszystko jest takie obce.
Takie nieznane.


wtorek, 22 października 2013

dotrzesz do takiej granicy, że gdy jej nie przekroczysz - będziesz nieszczęśliwa, a gdy przekroczysz - może jeszcze nieszczęśliwsza...

~ ja lubię chudzielców
- a ja nie
~ ale ja mówię o kobietach, lubię chude patyczaki
- dobrze ,że ty nie jesteś patyczakiem...
~ niestety nie i nie znoszę siebie za to!
- a ja cię kocham właśnie taką jaką jesteś

Czasami się boję ,że powiem za dużo i wszystko wyjdzie na jaw.
Czasami nasze rozmowy schodzą na niebezpieczny temat wagi i akceptacji własnego ciała.
Już nie raz usłyszałam czyli co nie podobasz się sobie?
Nie podobam! Nienawidzę tego ciała, w którym przyszło mi żyć!
Ale walczę i będę walczyć!
I będę wreszcie szczęśliwa!



Jestem tak przemęczona ,że zaspałam na basen.
Waga słonia: 47kg

piątek, 18 października 2013

autumn

Soundtrack z Ameli idealnie dzisiaj pasuje do panującej pogody za oknem.
Uwielbiam te dźwięki pianina.
Liście pożółkły już prawie wszystkie, opadają i przyklejają się do mokrego asfaltu.
Mój nastrój zmienia się wraz z porami roku.
A pomyśleć ,że jeszcze nie dawno piłam piwo na plaży w Jastrzębiej Górze, byłam na imprezie na Helu gdzie poznałam jego.
Czas biegnie nieubłaganie. Boje się tego, boje się dorosnąć.

Z dietą idzie coraz lepiej.
Dzisiaj przyszedł mój kostium na basen, od listopada wielki powrót do regularnego pływania.
Dzisiaj dzień pierwszy.
Raz w tygodniu aerobik.
Raz w tygodniu tenis.
Muszę znaleźć na to czas.
W zasadzie im więcej mam zajęć na głowie tym lepiej się czuję.


wtorek, 15 października 2013

Praw­da is­tnieje. Wy­myśla się kłamstwo.

Powoli zaczynam zmieniać swoje życie.
Zaczęłam uczyć się znowu angielskiego, bo niestety przez 2 lata nie używania go dużo zapomniałam.
Chcę za jakieś pół roku, może dłużej zmienić pracę.
Ta jest dobra, nawet bardzo ale niestety męcząca.
Praca na noce wykańcza, zdecydowanie.
Dlatego postanowiłam wziąć się w garść i zmienić kilka rzeczy w swoim życiu.

Chciałabym zacząć odżywiać się zdrowo i jeść regularnie chociaż 3 posiłki dziennie + basen chociaż 2x w tygodniu. Przeleciała mi też przez głowę myśl czy by nie iść się leczyć. Tomasz póki co nic nie wie, nie jestem jeszcze gotowa żeby mu powiedzieć. Udaję ,że jest ok, że po prostu mało jem, bo tak mam. On w to wierzy, no bo dlaczego nie? Czasami jednak mówi, że musi mnie pilnować żebym jadła i pyta czy i co jadłam.

Wracam do robienia brzuszków.
Dzisiaj dzień pierwszy.

piątek, 11 października 2013

Paradoks - to dwa końca tej samej prawdy.

Jest dobrze, nawet bardzo dobrze.
Jest myśl o wspólnym mieszkaniu i kupnie psa.
Czekamy tylko aż dom się zwolni.
Jest dobrze, jest miło...gdyby tylko nie ona.

Ciągle mi mówi ,ze jestem za gruba.

A ja nie umiem powiedzieć, zamknij się.
Dlatego poddaje się i znów obcinam kalorie do minimum.

środa, 2 października 2013

You & me

Kocie, kocham cię.
Najpiękniejsze słowa jakie mogłam usłyszeć.
Czego chcieć więcej?

Chudości.

piątek, 13 września 2013

dobro i zło muszą istnieć obok siebie

Nadal nie ogarnęłam się z jedzeniem.
Nadal jem jeden posiłek dziennie. Jedynie co, to staram się żeby był on o jakiejś normalnej porze czyli ok 14.
Nie ćwiczę.
Nie mam czasu, nie mam siły.
Ostatnio mam wrażenie ,że w domu bywam gościem.
Przychodzę się wyspać i wykąpać.
Za oknem pogoda coraz gorsza. Pora wyciągnąć cieplejsze ubrania.
Dni coraz krótsze, nie chcę myśleć co będzie jak o 16 będzie się robiło już ciemno.
Będę wychodzić do pracy kiedy będzie ciemno i wracać jak będzie prawie noc.

Ciężko mi się pogodzić z tym ,że od października nie wracam na studia.
Chyba nie do  końca byłam przygotowana do 'dorosłego życia'.
Za równe pół roku stuknie mi 26 lat... przeraża mnie to.
Znowu mam stan ,że boje się co będzie ze mną w przyszłości.
Powinnam ogarniać swoje życie i wreszcie dorosnąć naprawdę.

piątek, 6 września 2013

A co to jest szczęście?


Wszystko co dobre szybko się kończy.
Wyjazd w góry, krótki ale udany, 2 dni miałam zakwasy na łydkach.
Czas spędzony z Tomkiem na plus.

Ale czas wrócić do szarej rzeczywistości.
Praca, dom i tutejsze problemy.
Aha, znowu mnie jakieś przeziębienie rozkłada, super.
Wyjazd do Turcji co raz bliżej.
Wyjazd siostry Tomka też. Całe szczęście, bo szczerze nie trawię tej dziewczyny.

Mam 12 dni żeby pokazać się w kostiumie bez jakiegoś większego wstydu.
Pora więc na zaciśnięcie pasa i unormowanie jedzenia, bo ostatnio znów jem tylko jeden posiłek ok 17-18.
Nie jest to dobre dla mojej figury dlatego muszę się pilnować i jeść śniadania i później jakiś mały obiad.

 
Nikt nie jest szczęśliwy, bo szczęśliwym się zaledwie bywa,
 tak samo jak nieszczęśliwym,
 ale ani jedno, ani drugie nie trwa wiecznie.

środa, 28 sierpnia 2013

jesień?

Pogoda za oknem już zdecydowanie nie dla mnie.
Zimno, stanowczo za zimno.
Już nie wyjdę na dwór bez swetra a czasami nawet i dwóch.
Powinnam żyć w ciepłych krajach, w Polsce 'żyję' właściwie przez 2 miesiące kiedy jest ciepło.
Boje się pomyśleć co będzie za miesiąc, dwa.

Za 3 tygodnie lecę z koleżankami do Turcji.
To jest motywacja żeby nie zawalać i grzecznie trzymać się diety.
Na ćwiczenia co prawda nie mam zupełnie czasu ale przez to staram się trzymać niskie bilanse.
Jakie?
Nie wiem, tak dokładnie nie liczę ale widzę ,że spadam w wymiarach i to mi się podoba.
Na wagę nie wchodziłam dobre 2 m-ce.
Dobrze ,że Tomasz nie wciska mi na siłę jedzenia.
- Zjesz coś?
- Nie, dziękuję
- A no tak, zapomniałem ,że ty nie jesz
Póki co nie przeszkadzają mi te słowa, nie bolą.
Wiem ,że kiedyś wypadałoby mu powiedzieć, ale jeszcze nie teraz.
Jest za wcześnie....

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

nieodporny rozum

Jest spokojnie, jest stabilnie.
Nie wiem co z wagą i wymiarami, bo chwilowo mam okres.
Dostałam tabletki od ginekologa o nazwie Lesiplus (jeśli, któraś z Was je brała i może podzielić się opinią będę wdzięczna!).
Póki co wykupiłam jedno opakowanie, bo muszę zobaczyć czy mi będą odpowiadać.
Modlę się tylko żeby nie zatrzymywały wody i nie powodowały zwiększenia apetytu!

Już praktycznie koniec wakacji.
Dziwnie się czuję ,że już nie idę od października na studia.
Czuję się...hmm...sama nie wiem jak to opisać ale czegoś mi brakuje.
Psychicznie jest mi lekko ,że już mam wszystko za sobą.
W gruncie rzeczy to chyba całkiem fajne uczucie mieć taką 'wolną' głowę.

Teoretycznie mam więcej czasu dla siebie więc mogę teraz robić to na co nie pozwalała mi uczelnia + praca.

Praktycznie wolny czas zabiera mi Tomek ale myślę ,że ogarniemy to jakoś.
Ustalę sobie plan tygodniowy: ćwiczenia, angielski, może niemiecki i mooooże hiszpański.
Zobaczę jak będę stać z kasą, bo niestety moje dojazdy do pracy, spotkania z Tomkiem itd. sprawiają ,że wydaje 500zł jak nie więcej miesięcznie na benzynę.
Mam karnet na basen i chyba będę jeździła pływać przed pracą, po pracy niestety jest na basenie tyle ludzi ,że aż się odechciewa, poza tym jak mam pływać na torze z 4osobami to słabo trochę.

Z Tomkiem póki co wszystko ok. Mieliśmy mały zgrzyt ale wszystko już sobie wyjaśniliśmy. 
Trochę ciężko mi jest się przyzwyczaić ,że ktoś jest i muszę niektóre rzeczy planować z myślą 'my' a nie 'ja'.
2 lata bycia samą powoduje ,że człowiek przyzwyczaja się bardzo do tego ,że ma czas dla siebie, robi co chce, z kim chce i kiedy chce. Ale jak to moja koleżanka mówi 'młodsza nie będę i muszę się wreszcie nauczyć żyć z kimś'.

Mam brzuch jak balon!
Nienawidzę okresu!
Jedyny plus to brak apetytu.

czwartek, 1 sierpnia 2013

spokój

Ponad tydzień, ponad 400km od domu.
Obcy ludzie, obce miejsce.
Tego mi było trzeba!
Wreszcie odpoczęłam fizycznie i psychicznie.
Teraz jest siła i chęci do działania.
Jest też On.
Tomasz.
Ale o nim kiedy indziej, powoli muszę wrócić do rzeczywistości i nadrobić zaległości w domu i pracy.
To był dobry wyjazd. Schudłam.

poniedziałek, 15 lipca 2013

pora na zmiany?

W życiu każdego z nas przychodzi czas na zdecydowane zmiany.
Nachodzi pora kiedy trzeba się odciąć od pewnych spraw.
Czasami myślę ,że właśnie nadszedł mój czas.
Pora wziąć swój los w swoje ręce i nie dać się chorobie.
Mimo ,że to tak cholernie trudne, kiedyś trzeba będzie to zrobić.
Nie można tak żyć całe życie.
To nie życie...

wtorek, 9 lipca 2013

Miej zaw­sze przed oczy­ma ko­niec swe­go życia.

Zamknęłam pewien etap w swoim życiu.
Koniec studiów.
5 lat zleciało nie wiadomo kiedy.
Głowę mam nieco lżejszą.
Ale i tak za dużo nadal na głowie.
Jestem przemęczona, cholernie.
Ale już za dwa tygodnie czeka mnie upragniony odpoczynek.
Tydzień nad morzem z daleka od pracy, miasta, ludzi i rodziny.
Potrzebuję naładować baterie.

Od środy wracam na aerobik.
Wreszcie mam czas.
Staram się jeździć jak najwięcej na rowerze.
Codziennie brzuszki.
Bo za dwa tygodnie trzeba będzie założyć kostium...

czwartek, 27 czerwca 2013

wiara to za­baw­na rzecz

Czasami mam nadzieję ,że obudzę się i to wszystko zniknie.
Spojrzę w lustro i będę zadowolona ze swojego ciała.
Nogi nie będą za grube, brzuch nie będzie za tłusty.
Czasami wydaje mi się ,że potrafię żyć jak inni.
Co to za problem zjeść normalne śniadanie czy obiad, wyskoczyć ze znajomymi na pizze i popić ją dużym piwem?
Niby żaden.
Niby.
A jednak to tak cholernie trudne.
I ten głos w głowie....
Jogurt...60kcal w 100g?! Za dużo!
Wczoraj 300kcal, 

o 100kcal za dużo!



wtorek, 25 czerwca 2013

Przychodzi ta pora gdy nie żądasz niczego

Dawno mnie tutaj nie było, rzadko miewam dwutygodniowe przerwy.
Dużo rzeczy wychodzi na prostą.
Za oknem upragnione, prawdziwe lato.
Za 2 tygodnie obrona pracy magisterskiej.
Za 3 tygodnie upragniony wyjazd nad morze.

Ostatnio ciągnie mnie do głodówek.
Ostatnia była w niedzielę.
Wczoraj 550kcal.
Dzisiaj kawa i mleko- 140kcal
Dalej głodówka.

Wróciłam do robienia brzuszków codziennie.
Jestem ciekawa jaki będzie efekt, gdy za 23 dni założę kostium kąpielowy.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Zawieszona

Wiesz...znowu się boję.
Przyszłości.
Coraz bardziej.
Cholera, co robić?
Na nic nie mam wypływu na dzień dzisiejszy.
Jestem zawieszona.
Ile tak jeszcze?
Miesiąc, dwa, trzy?

Chciałabym wyjechać, chociaż na 2-3 dni.
Bo czuję ,że oszaleję.

Wiesz jakie to uczucie jeździć 3h na rowerze?
Cudowne. Nogi jak z waty, ciało oblane potem.
Mieszkanie na wsi ma jednak swoje plusy.
Dołóż do tego 500kcal i usta same się uśmiechają.
Chociaż tyle dobrego w moim życiu.

czwartek, 6 czerwca 2013

P & P

Dwie twarze, dwa oblicza w jednym znienawidzonym ciele.

Ale już niedługo!


Limit max 500
I ćwiczenia, jak najwięcej.
Jak najczęściej.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

linia



Łapie mnie chudymi rękoma za szyję, nie pozwala jeść.

Witamy ponownie, za czerwoną linią.

poniedziałek, 27 maja 2013

I'm a bitch in the afternoon

3 dni w zupełnie innym świecie.
Powrót do rzeczywistości i dół.
Samotność daje się cholernie we znaki.

Najlepsze 3 dni w ciągu ostatnich miesięcy.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy.
Teraz trzeba się zderzyć z twardą ziemią.

Edit.
Nie mogę się dzisiaj pozbierać.
Od rana ryczę jak nienormalna.
Sama na dobrą sprawę nie wiem dlaczego.
Muszę się ogarnąć!
Wysuszyć włosy, zdjąć ten szary dres, umalować się, założyć uśmiech i jak zawsze udawać twardą i ,że wszystko jest ok.

Jakie to wszystko żałosne.
Ja jestem żałosna.

Pewnie niektóre osoby stwierdzą ,że to było do przewidzenia co się teraz ze mną dzieje.
No cóż....
Myślałam ,że jestem silniejsza ale chyba niestety...
Najchętniej zostałbym w domu pod kołdrą.

Czemu to wszystko musi być tak cholernie trudne?!

czwartek, 23 maja 2013

nowość

Przydałby się jakiś przełom.

Jakaś nagła zmiana.

.

środa, 15 maja 2013

to był maj.

Ledwo żyję.
Za dużo na głowie, za mało snu i chwili wytchnienia.
Ale mam nadzieję ,że już niedługo i będę mogła chwilę odpocząć.
Śpię, po max 5h.
Potrzebuję dnia żebym mogła odespać wszystkie noce.
A tu nie ma lekko! Sesja, praca magisterska, praca praktycznie cały tydzień.
Oby za miesiąc już było po wszystkim, bo inaczej się wykończę, powoli już nie wyrabiam.
Dostałam okres = brak apetytu.
Cieszy mnie to, bo ostatnio nie mogę na siebie patrzeć!
Znów mam ten stan kiedy patrząc w lustro boję się sama siebie, że coś sobie zrobię.
 
W przyszły weekend odrobina odpoczynku- koncert Beyonce w stolicy.
Ale to i tak za mało, stanowczo za mało....

wtorek, 30 kwietnia 2013

Tak więc uciekaj jak zawsze, nie patrz wstecz

Czas ucieka. Nieubłaganie.
Uśmiecham się na wspomnienia o tym co było rok temu o tej porze.
Czasami mi szkoda ,że nie można cofnąć czasu.
Ale ważne ,że nie żałuję tego co było. Jestem mądrzejsza o pewne doświadczenia.
Teraz czuję się jakby trochę w innym świecie.
Nie wiem czy to z przemęczenia, czy z nadmiaru spraw na głowie, czy jeszcze z jakiegoś innego powodu.
Pewnie jest wszystkiego po trochu.
Szkoda ,że nie mam nikogo, z kim mogłabym o pewnych sprawach pogadać, wyżalić się, czy spytać o zdanie.
Jest on, tak jak ustaliliśmy na stopie koleżeńskiej ale i tak nie chcę mu się narzucać ze swoimi sprawami.
Choć nie powiem ,że wczorajsza rozmowa mnie lekko zaskoczyła. Dawno już tak nie rozmawialiśmy, chyba mi tego brakowało. Brakowało mi jego, jako dobrego kumpla. Nigdy bym nie pomyślała ,że będę się tak dobrze kumplować z facetem, który mi się strasznie podobał i ,że stwierdzę ,że wolę go jako kumpla niż faceta. Kiedyś do ostatniej chwili bym walczyła.
Walczę ciągle z ciałem.
Chciałabym więcej ćwiczyć ale mam tyle rzeczy na głowie a tak mało czasu.
Ważne ,że chudnę.
Powoli, bardzo powoli ale coś się rusza.

czwartek, 25 kwietnia 2013

W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do sa­mego końca.

Jest dobrze.
Z dietą jest dobrze.
W domu nie ma mnie całymi dniami więc omijają mnie pytania czy będę jadła.
Wracam do domu i idę prosto do łóżka.
Praca sprzyja diecie. Niestety jestem tak przemęczona ,że czasami żyję jakby obok. Robię wszystko jak robot, automatycznie. Nie wiem jak długo tak wytrzymam. 
Potrzebuję spokoju.
Odpoczynku.
I nie w domu, bo tutaj ciągle ktoś czegoś chce.

- 1 cm  w udzie.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

!

Dopadł mnie jakiś dół.
I to chyba dosyć konkretny skoro nie cieszy mnie nawet pogoda za oknem.
Aaaaa źle!
Niedobrze! 
To przez niego.
Tak znowu.
A już było tak dobrze.
Odcięłam się od niego, pogodziłam ze wszystkim, miałam wyjebane.
Muszę mieć wyjebane.
Muszę!
Bo inaczej oszaleję.



Nie, nie obraziłam się na ciebie. Po prostu z ciebie zrezygnowałam.
<3

środa, 17 kwietnia 2013

jesteśmy wciąż tacy sami

Wzięłam się w garść.

On mnie motywuje, bo wiem ,że lubi chude.
To śmieszne. Bo to znowu On....

Brak czasu.
Męczy mnie to powoli.
Potrzebuję wyjazdu.
Odpoczynku psychicznego.
Od pracy, od szkoły, od domu i rodziców, od tych znanych mi, oklepanych miejsc.

Dzisiaj muszę jechać do pracy i nadrobić zaległości.
Aż mnie skręca jak o tym myślę ale nie ma lekko.
Nikt nie powiedział ,że dorosłe życie będzie łatwe.
Jedyne co mnie teraz cieszy to pogoda i to ,że z dietą wracam na dobre tory.




Znowu się uśmiecham,
wiem ,że wszystko będzie dobrze.

piątek, 12 kwietnia 2013

ja namaluję Lili dzień

Wreszcie widać wiosnę.
Jeszcze trochę i będzie naprawdę idealnie.
Szkoda tylko ,że ja nie jestem idealna.
Piszecie ,że dużo piszę o nienawiści...
Ale nie umiem inaczej, czasami budzę się w nocy i wbijam paznokcie w swoje ciało.
Tak, tak bardzo go nienawidzę!
Czasami wydaje mi się ,że zostawiam ją gdzieś za sobą, że oddalam się od niej.
Potem widzę siebie w lustrze i wzbiera we mnie taka złość, agresja!
Ale koniec użalania się...

wtorek, 9 kwietnia 2013

potrzebuję, aby ta dziura zniknęła

Przyszedł okres. Z prawie dwutygodniowym opóźnieniem ale jest.
Wbrew pozorom cieszy mnie to.
Poszłam wczoraj wreszcie na aerobik po prawie dwutygodniowej przerwie.
Tego mi było trzeba!
Mam nadzieję ,że jutro też uda mi się pójść.
Postanowiłam zacisnąć pasa.
Nie wyglądam dobrze.
Nie wyglądam tak jakbym chciała.
Jestem grubą świnią, nienawidzę się za to!
A lato co raz bliżej...

Wczoraj:
- mała kawa z mlekiem
- 2 szklanki soku marchwiowego
- naleśnik z mąki orkiszowej ze szpinakiem
+ 1h ćwiczeń

piątek, 5 kwietnia 2013

no ku*wa

Nie mogę na siebie patrzeć!
Tak bardzo nienawidzę swojego ciała, swojego odbicia w lustrez!

Pora zacisnąć pasa!
Od dziś max 600kcal!

czwartek, 21 marca 2013

weź się.

Zima?
Wiosna?

Potrzebuję ciepła.
Ciepła kogoś.

Potrzebuję schudnąć.
Tu, teraz, natychmiast!

wtorek, 19 marca 2013

stabilnie.






Nie dzieje się nic.
Nic o czym warto by napisać.
Skończyłam magiczne 25lat ale nie czuje ,żeby to miało zmienić nagle moje życie.
Ot co, kolejne urodziny.
Aczkolwiek teraz to już będę odliczać do magicznej 30 a coś czuję ,że odliczę szybciej niż mogłoby się wydawać.
Tak to już niestety jest ,że czas zapierdala jak oszalały.
Szkoda tylko ,że ja mam wrażenie jakbym stała w miejscu.
Jedyne co idzie na przód to studia, które za moment skończę.
Reszta pozostaje bez zmian.
Nie robię śmiesznych postanowień ani niczego sobie nie planuję.
Co będzie to będzie. 
I tak nie mamy wpływu na swoje życie, no może ja nie mam.
W 90% życzenia jakie mi składali ludzie to było żebym znalazła sobie faceta.
No błagam!
Facet to nie spodnie, bluzka i nie można go sobie tak po prostu 'znaleźć'.
Poza tym chyba nie jestem gotowa na związek.
Po prostu nie trafiłam na tego odpowiedniego osobnika ale jak to mówią, na każdego przyjdzie pora.
Zresztą chyba najpierw musiałabym ogarnąć samą siebie a dokładnie moją głowę.
Ale nie mam czasu.
Zbyt wiele mam na głowie, poza tym...nie chce mi się.
I boje się....
UTYCIA

czwartek, 7 marca 2013

Popatrz jak wszystko szybko się zmienia

Znów obudziłam się z bólem głowy.
Czyżby to wypita wczoraj whisky?
Dziś dzień bez słońca, szkoda.
Coraz częściej myślę żeby uciec.
Uciec, wyjechać, odpocząć.
Choć na 2 dni.
Małe, krótkie dwa dni oderwania się od tego wszystkiego co tutaj.
Mam ochotę jechać w góry.
Dzięki J. w tamtym roku obudziła się ponownie moja miłość do gór.
Ale marzy mi się też wypad nad morze...nasze polskie!
Lubię ten delikatny piasek przesypujący się miedzy palcami u stóp.
Lubię fale rozbijające się o nogi.
Lubię słońce, lubię nie jeść.
Lubię wystające kości, zapadnięte policzki.
Nie zrozumiesz dopóki jej nie poznasz.
To związek, który ciężko skończyć.




To wszystko nie jest jej marzeniem.





wtorek, 5 marca 2013

szarawy świat odejdzie szybko

Powoli staram się zmienić swoją dietę i podejście do niej.
Głodzeniem nic nie wskóram.
Mam juz dość chudnięcia i tycia.
Ciężko zmienić swoje nawyki żywieniowe ale kiedyś trzeba podjąć walkę o choć odrobinę normalniejsze życie.
Śniadanie 8rano :
kawa z mlekiem
jogurt 0% z płatkami i otrębami
II śniadanie:
pomarańcza
obiad:
sałatka (kapusta pekińska, jajko gotowane, marchewka itp.)
Razem: 690kcal

Prosto z pracy na godzinę aerobiku.

Za oknem coraz ładniejsza pogoda.
Dzięki temu jest motywacja, jest dobry humor, jest chęć do działania.
I oby nic się nie zmieniło!

piątek, 1 marca 2013

miliony wierszy, które znała już

Marzec.
Coraz bliżej do wiosny, lata.
Trzeba wziąć mocniej dupę w troki.
Teraz mogę chodzić na aerobik codziennie.
Będę chodzić do nowego klubu, bliżej od pracy więc najprawdopodobniej będę chodzić prosto po pracy.
Już się nie mogę doczekać!
Muszę jeszcze ogarnąć dietę.
Jeść zdrowo i regularnie!
Limit?
Myślę ,że 700-800 będzie ok?
Zobaczę jak to wyjdzie w praktyce.
Marzec będzie miesiącem eksperymentów.


Zamieni się czarne na róż.

czwartek, 28 lutego 2013

Bóg dał mi cho­robę, by przy­pom­nieć mi, że nie jes­tem nu­merem je­den.

Siadam psychicznie, totalnie.
Nie mam siły fizycznej ani psychicznej.
Nie mam siły walczyć o normalność, nie mam siły walczyć o chudość.
To śmieszne ale łatwiej jest walczyć z 'całym światem' niż z samym sobą.
Mam dość! Znów i po raz kolejny.
Szkoda tylko ,że nic to nie da.
Teraz mam dosyć a jutro zrobię głodówkę, to żałosne.

Okropnie boli mnie głowa.
Głowa, gardło, wszystko.
Znowu jakaś choroba mi się przyplątała.

wtorek, 26 lutego 2013

Umra.

Ah jak chciałabym móc częściej pisać.
Z drugiej jednak strony o czym?
Moje życie kręci się głównie wokół pracy, uczelni, no i oczywiście diety.

W tamtym tygodniu byłam u Niego.
I już wiem ,że nie chcę tego i więcej tam nie pojadę.
Sex to nie wszystko, musi być coś więcej.
A ja ani tego nie czuję ani nie chcę czuć.
Pora rozejrzeć się na nowo.

Nie mam już przyjemności z chodzenia na aerobik.
Jestem taka zmęczona ,że ledwo zaczną się zajęcia a ja już myślę o tym kiedy się skończą.
Nie mam też siły do ćwiczeń.
Smutne.

wtorek, 12 lutego 2013

Otwierasz oczy, obserwujesz mnie leżącą tu.

Cześć słoneczko, przepraszam ,że się nie odzywałam ale byłem zawalony robotą! Co u Ciebie?
Nie spodziewałam się tego telefonu.
Nie spodziewałam się ,że On zadzwoni!
Jakież było moje zdziwienie gdy spojrzałam na wyświetlacz telefonu!
Standardowe rozmowy o pracy, całym tygodniu itp.

Dasz radę przyjechać w ten czwartek?

Jechać, nie jechać?!
Nie wiem.
Mam mętlik w głowie.

~A co ja zrobię jak za bardzo spodoba mi się bycie z nim?
- To będziesz miała zajebistego faceta! Jedź.
~Tak ale 130 km ode mnie, co to za facet...

Dzisiaj wtorek, mam prawie dwa dni na podjęcie decyzji.
Chcę i nie chcę.
Faaaak!

Zauważyłam ,że ostatnio mało piszę tu o diecie.
Trochę z braku czasu a trochę...nie wiem co pisać.
Dzięki pracy nie myślę o jedzeniu.
Rano jem porządne śniadanie a dalej to już różnie bywa.
Do domu wracam późno więc nie jem nic albo chudy ser.
Na aerobik chodzę jedynie w poniedziałki.
Wróciłam do robienia codziennie brzuszków.

środa, 6 lutego 2013

to nie życie nas prze­ras­ta, to my nie do­ras­ta­my do życia

Czuję się nieco lepiej psychicznie.
Mimo iż mój humor jest zależny od ilości zjedzonych i spalonych kalorii.
To żałosne.
Chyba pora dorosnąć?! 
Ta, gdyby to było takie łatwe.
Tak cholernie boję się przytyć!
Tak kocham chude nogi, wystające obojczyki, zapadniętą twarz.
Czasami myślę ,że to bardziej uzależnienie niż choroba psychiczna.
Ale ja czasami za dużo myślę, zdecydowanie.
Chyba powinnam się skupić na tym co się dzieje a nie ciągle myśleć o tym co było i co będzie.
Może gdybym nie była sama trochę bym poukładała swoje życie?
Może z kimś by mi było łatwiej?

Może, może...



sobota, 2 lutego 2013

gdy minie sen.

Uśmiecham się, żartuję, jak zwykle wyglądam na taką, która ma w dupie wszystko.
Szkoda ,że pod tą maską kryje się coś zupełnie innego.
Smutek, przygnębienie, tęsknota, strach, ból.
Za 1,5miesiąca skończę 25lat.
25!
To przerażające.
Mogłabym przy tej okazji zrobić bilans zysków i strat swojego dotychczasowego życia.
Ale chyba nie chcę się jeszcze bardziej dołować, ostatnio i tak mój nastrój nie jest najlepszy.
Wydawało mi się ,że jestem silna, że nie potrzebuję nikogo.
Niestety.
Ostatnio coraz mocniej odczuwam brak tej drugiej osoby.
Do której mogłabym chociażby zadzwonić i powiedzieć jak było w pracy, zapytać co słychać, powiedzieć ,ze tęsknię.
Znajomi, koleżanki...niby jest tyle ludzi a jednak nie ma nikogo. 
Stoję samotna pośród ludzi.
Dosyć pierdolenia.
Mam podły nastrój dzisiaj, wybaczcie.

piątek, 1 lutego 2013

złamany paznokieć.

Czasu dalej brak.
W głowie mam różne myśli.
Nie wiem co robić.
Wszystko jest nie tak! Miało być inaczej.
Miałam inne plany na swoje dalsze życie. Co prawda mieć plany a je potem zrealizować to dwie różne rzeczy ale...
Teraz wiem ,że nawet nie mogę próbować ich zrealizować.
Choć z drugiej strony na to patrząc mam jeszcze ok 6miesięcy żeby sytuacja się zmieniła, bo przecież różne rzeczy się dzieją niespodziewanie.
Ostatnio bardzo doskwiera mi samotność.
Siedzę sama w pracy, wracam do domu sama, w domu też praktycznie jestem sama mimo ,że obok są rodzice. Z jednej strony tak boję się wejścia w jakikolwiek związek a z drugiej tak mi cholernie kogoś brakuje. Mógłby być nawet 8 lat starszy...i z W-wy. A sytuacja między nami wygląda tak ,że nie umiem z nim rozmawiać przez telefon a nawet mam czasami wrażenie ,że dzwoni do mnie na siłę. Po co? Przecież ja mu nie każę! Było co było, on jest tam, ja tu.
Dobrze ,że dieta idzie dobrze. Przez pracę jednak nie mam za bardzo czasu na chodzenie na aerobik. W domu też nie ćwiczę.

wtorek, 15 stycznia 2013

Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.

Nie mam czasu.
Na nic.
Dosłowanie.
Dodatkowa praca pochłania całkowity mój wolny czas, który miałam.
Nie mam czasu na zrobienie projektów na zaliczenie.
Nie mam czasu na napisanie prac zaliczeniowych.
Nie mam czasu na pisanie magisterki.
Nie mam czasu nawet się wyspać, dzisiaj spałam 2,5h.
Nie mam czasu nawet jeść, jem śniadanie i dalej nic, ewentualnie jakaś kawa.
Nie mam czasu na ćwiczenia.
Przepraszam ale nie mam czasu nawet napisać tutaj.

Nadrobię, kiedy będę miała choć chwilę wolnego.
Obiecuję.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

być tu to niebezpieczna gra

Białe drzewa, białe domy, białe drogi.
Biała ja.
Nowy dzień, z nową datą, niepowtarzalną.
Dziś dzień, w którym one się kłócą.
To chyba jedne z tych najgorszych dni.
Bo stoję między nimi i nie wiem co robić.
Po której stronie powinnam stanąć?
Której chcę podać rękę?
Co bym nie zrobiła będzie złe.
Czy pójdę z jedną czy z drugą i tak nie będę zadowolona.
W takich momentach chciałabym żeby ktoś zadecydował za mnie.
Powiedział skończ z tym, żyj! Żyj jak inni, sama! Nie słuchaj jej!
Nawet nie wiesz jakbym chciała żeby tak było!
Nie pisz mi ,że chcieć to móc, bo to nie prawda!
Z samego chcenia nic nie wynika, trzeba działać.
A ja się boję działać.
Pytasz dlaczego?
Oh to oczywiste! Boję się rozczarowania, boje się ,że nie wyjdzie. 
Bo na to potrzeba czasu, a ja nie jestem osobą cierpliwą, oj nie!
Chcę wszystko od razu, jestem leniwa, nie lubię wkładać w coś zbyt wiele wysiłku.
Najlepiej żeby wszystko naprawiło się samo.
Tak wiem, moja głowa nie naprawi się sama. 
Specjalista.
To jego mi potrzeba.
On mógłby naprawić moją chorą głowę.
Ale niestety jeszcze nie teraz.

Jeszcze nie teraz...

Bo jeszcze nad nią panuję.
A może to ona panuje nade mną...

niedziela, 6 stycznia 2013

czasami.

Czasami mam taki dziwny nastrój.
Dziwny- nijaki.
Ani nie jestem smutna, ani wesoła.
Niby mi się coś chce ale i mi się nie chce.
W jednej chwili czuję wielką motywację do diety a zaraz myślę ,że najchętniej rzuciłabym to wszystko w pizdu.
Dzisiaj jest ten dzień.
Niedziela.
Znienawidzona, nudna niedziela.
Znów myślę o przyszłości i znów się boję.
Udaję twardą choć w środku czuję się niepewnie, jakbym była z waty.
Łapię się ,że myślę o nim.
Tęsknię?
Nie, nie nazwałabym tego tęsknotą.
Nie wiem jak to nazwać, zawsze miałam problemy z wyrażaniem uczuć.
Czasami myślę ,że może dałoby się stworzyć z nas związek.
Ale on jest starszy.
8 lat. To zarazem aż tyle i tylko tyle.
Nie, nie.
Muszę znaleźć kogoś młodszego i kogoś kogo będę naprawdę chcieć.
Póki co jednak chcę być chuda.
To aż tyle i tylko tyle.
Spójrz jak gładko można przejść z jednego tematu na drugi.
Chciałabym żeby ten rok był wyjątkowy.

sobota, 5 stycznia 2013

2013

Witam w nowym roku.
Czy coś się zmieniło wraz z 'magiczną' zmianą daty?
Nic.
Zupełnie nic.
Problemy te same. Niestety nic nie ubyło.
Sylwester?
hm... bez szału ale i tak najważniejsze było to ,że nie siedziałam w domu przed telewizorem.
4 dni spędzone z Ł.
Całkiem miło, zdecydowanie chudo!
Teraz czeka mnie maaasa pracy.
Mam duże zaległości na uni.
Muszę usiąść do pracy magisterskiej.
Ale i tak najważniejsze ,że chudnę i niech tak zostanie.