czwartek, 28 lutego 2013

Bóg dał mi cho­robę, by przy­pom­nieć mi, że nie jes­tem nu­merem je­den.

Siadam psychicznie, totalnie.
Nie mam siły fizycznej ani psychicznej.
Nie mam siły walczyć o normalność, nie mam siły walczyć o chudość.
To śmieszne ale łatwiej jest walczyć z 'całym światem' niż z samym sobą.
Mam dość! Znów i po raz kolejny.
Szkoda tylko ,że nic to nie da.
Teraz mam dosyć a jutro zrobię głodówkę, to żałosne.

Okropnie boli mnie głowa.
Głowa, gardło, wszystko.
Znowu jakaś choroba mi się przyplątała.

wtorek, 26 lutego 2013

Umra.

Ah jak chciałabym móc częściej pisać.
Z drugiej jednak strony o czym?
Moje życie kręci się głównie wokół pracy, uczelni, no i oczywiście diety.

W tamtym tygodniu byłam u Niego.
I już wiem ,że nie chcę tego i więcej tam nie pojadę.
Sex to nie wszystko, musi być coś więcej.
A ja ani tego nie czuję ani nie chcę czuć.
Pora rozejrzeć się na nowo.

Nie mam już przyjemności z chodzenia na aerobik.
Jestem taka zmęczona ,że ledwo zaczną się zajęcia a ja już myślę o tym kiedy się skończą.
Nie mam też siły do ćwiczeń.
Smutne.

wtorek, 12 lutego 2013

Otwierasz oczy, obserwujesz mnie leżącą tu.

Cześć słoneczko, przepraszam ,że się nie odzywałam ale byłem zawalony robotą! Co u Ciebie?
Nie spodziewałam się tego telefonu.
Nie spodziewałam się ,że On zadzwoni!
Jakież było moje zdziwienie gdy spojrzałam na wyświetlacz telefonu!
Standardowe rozmowy o pracy, całym tygodniu itp.

Dasz radę przyjechać w ten czwartek?

Jechać, nie jechać?!
Nie wiem.
Mam mętlik w głowie.

~A co ja zrobię jak za bardzo spodoba mi się bycie z nim?
- To będziesz miała zajebistego faceta! Jedź.
~Tak ale 130 km ode mnie, co to za facet...

Dzisiaj wtorek, mam prawie dwa dni na podjęcie decyzji.
Chcę i nie chcę.
Faaaak!

Zauważyłam ,że ostatnio mało piszę tu o diecie.
Trochę z braku czasu a trochę...nie wiem co pisać.
Dzięki pracy nie myślę o jedzeniu.
Rano jem porządne śniadanie a dalej to już różnie bywa.
Do domu wracam późno więc nie jem nic albo chudy ser.
Na aerobik chodzę jedynie w poniedziałki.
Wróciłam do robienia codziennie brzuszków.

środa, 6 lutego 2013

to nie życie nas prze­ras­ta, to my nie do­ras­ta­my do życia

Czuję się nieco lepiej psychicznie.
Mimo iż mój humor jest zależny od ilości zjedzonych i spalonych kalorii.
To żałosne.
Chyba pora dorosnąć?! 
Ta, gdyby to było takie łatwe.
Tak cholernie boję się przytyć!
Tak kocham chude nogi, wystające obojczyki, zapadniętą twarz.
Czasami myślę ,że to bardziej uzależnienie niż choroba psychiczna.
Ale ja czasami za dużo myślę, zdecydowanie.
Chyba powinnam się skupić na tym co się dzieje a nie ciągle myśleć o tym co było i co będzie.
Może gdybym nie była sama trochę bym poukładała swoje życie?
Może z kimś by mi było łatwiej?

Może, może...



sobota, 2 lutego 2013

gdy minie sen.

Uśmiecham się, żartuję, jak zwykle wyglądam na taką, która ma w dupie wszystko.
Szkoda ,że pod tą maską kryje się coś zupełnie innego.
Smutek, przygnębienie, tęsknota, strach, ból.
Za 1,5miesiąca skończę 25lat.
25!
To przerażające.
Mogłabym przy tej okazji zrobić bilans zysków i strat swojego dotychczasowego życia.
Ale chyba nie chcę się jeszcze bardziej dołować, ostatnio i tak mój nastrój nie jest najlepszy.
Wydawało mi się ,że jestem silna, że nie potrzebuję nikogo.
Niestety.
Ostatnio coraz mocniej odczuwam brak tej drugiej osoby.
Do której mogłabym chociażby zadzwonić i powiedzieć jak było w pracy, zapytać co słychać, powiedzieć ,ze tęsknię.
Znajomi, koleżanki...niby jest tyle ludzi a jednak nie ma nikogo. 
Stoję samotna pośród ludzi.
Dosyć pierdolenia.
Mam podły nastrój dzisiaj, wybaczcie.

piątek, 1 lutego 2013

złamany paznokieć.

Czasu dalej brak.
W głowie mam różne myśli.
Nie wiem co robić.
Wszystko jest nie tak! Miało być inaczej.
Miałam inne plany na swoje dalsze życie. Co prawda mieć plany a je potem zrealizować to dwie różne rzeczy ale...
Teraz wiem ,że nawet nie mogę próbować ich zrealizować.
Choć z drugiej strony na to patrząc mam jeszcze ok 6miesięcy żeby sytuacja się zmieniła, bo przecież różne rzeczy się dzieją niespodziewanie.
Ostatnio bardzo doskwiera mi samotność.
Siedzę sama w pracy, wracam do domu sama, w domu też praktycznie jestem sama mimo ,że obok są rodzice. Z jednej strony tak boję się wejścia w jakikolwiek związek a z drugiej tak mi cholernie kogoś brakuje. Mógłby być nawet 8 lat starszy...i z W-wy. A sytuacja między nami wygląda tak ,że nie umiem z nim rozmawiać przez telefon a nawet mam czasami wrażenie ,że dzwoni do mnie na siłę. Po co? Przecież ja mu nie każę! Było co było, on jest tam, ja tu.
Dobrze ,że dieta idzie dobrze. Przez pracę jednak nie mam za bardzo czasu na chodzenie na aerobik. W domu też nie ćwiczę.