piątek, 27 stycznia 2023

Nowy rok

 Znów mnie wcięło na jakiś czas.

Odkąd zaczęłam pracę w sierpniu dni mi lecą jak szalone.

Wstaję o 6, szykuje jedzenie do pracy, odwożę dziecko do przedszkola.

O 9 jestem w pracy, o 17 wychodzę. Zanim dojadę do domu jest przed 18 chwila, jeśli muszę zrobić zakupy to i później. Jem, coś i najczęściej już przed 20 zasypiam na kanapie.

I tak dzień za dniem.

Pogoda też nie ułatwia funkcjonowania.

Szaro, buro, zimno, choć w sumie nie powinnam narzekać, bo póki co zima obchodzi się z nami bardzo łagodnie. Zdarza mi się nawet biegać na dworze.

W niedzielę napiszę coś więcej, bo teraz już ledwo żyje.

Kalorycznie ostatnio w okolicach 800-1000 a czasami i mniej.

Był już moment, że waga pokazała 46kg.