środa, 14 listopada 2012

inaczej.

Budzę się obok niego w krótkich szortach i wyciągniętej koszulce. Przytulam i budzę całusem w policzek. On przeciąga się leniwie, obejmuje mnie ramieniem, musimy wstawać. Leniwie, ciągle ziewając wychodzimy z łóżka. Idę do naszej urządzonej w nowoczesnym stylu kuchni, zaparzam dwie kawy. W międzyczasie idę do szafy wybrać strój do pracy. Kawa gotowa. Biorę ulubiony kubek z kawą, opieram się o blat i grzeję ręce o porcelanowy przedmiot. Potem on namiętnie mnie całuje: zajmuję łazienkę pierwszy!
Cwaniak. Ja dopijam kawę, prasuję jego koszulę i swoją białą bluzkę.
Ubrani schodzimy na parking. Jeszcze szybki mały całus (żeby mi się szminka nie rozmazała) i rozchodzimy się do aut. Ja do czarnego grande punto on do terenowego Subaru.
Warszawa jest zakorkowana o tej porze. Codziennie sobie obiecuję ,ze wyjdę z domu wcześniej. Stoję niecierpliwie w korku, w radiu męski głos mówi o zbliżających się świętach.
Dojeżdżam do pracy, jak zawsze ciężko znaleźć miejsce do zaparkowania. 
Robię swoje choć myśli krążą w okół zbliżających się świąt.
Do domu wracam znów stojąc w korkach. To nie do końca taki stracony czas. Można sobie w tym czasie wiele rzeczy przemyśleć ,zaplanować. Święta, sylwestra czy choćby co założę jutro do pracy jak dzisiaj nie wstawię prania. 
Otwieram duże, ciemno brązowe drzwi naszego mieszkania. Ściągam niebotycznie wysokie, czarne szpilki i żakiet. Rozpinam 3 guziki koszulowej bluzki i padam na kanapę. Dzwonię kiedy wróci. Będę za godzinkę, mam jeszcze jedno spotkanie.
Przebieram się w ulubiony szary dres. Jest ze dwa numery za duży, ale lubię takie. 
Na obiad kurczak z warzywami w sosie słodko-kwaśnym. Sos gotowy ze słoika, warzywa z mrożonki.
Słyszę zamek w drzwiach. Wrócił. Wchodzi do kuchni, obejmuje mnie od tyłu i całuje w szyje. Męczący dzień, wypożyczyłem po drodze film na wieczór.
Siadamy przy szklanym stole, który oddziela 'kuchnię' od jasnego salonu. Pora zaplanować Święta. Moi rodzice zaprosili nas na Wigilię, chrzestna na pierwszy dzień świąt. Niestety do nas nie przyjadę, może w nowym roku. Drugi dzień świąt spędzimy sami. Może i dobrze, święta wbrew pozorom też są męczące dlatego warto czasem posiedzieć samemu.
-Jedziemy na sylwestra w góry?
- Czemu nie, nie mamy innych planów. Zapytać A.i M. czy nie pojechaliby z nami?
- Zapytaj.
On siada leniwie na skórzanej kanapie w kolorze ecru, w tv chyba lecą wiadomości. Wychodzę do sypialni dzwonię do A z propozycją na sylwestra. Przyjadą do nas w drugi dzień świąt. Cieszę się, dawno się nie widziałyśmy. Zresztą mieszkając w jednym mieście widywałyśmy się od czasu do czasu więc teraz gdy mieszkam w stolicy chcemy korzystać z każdej możliwości spotkania.
Siadam obok niego na kanapie, mówię o rozmowie. Przytulam się i włączam wypożyczony film. Jest miło. Jest tak jak powinno być.

Tak właśnie widzę siebie za rok o tej porze.
Ciekawa jestem czy się to spełni.

3 komentarze:

  1. Wierze , że tak będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie napisane. Życzę powodzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładne masz marzenia, wszystko tak ładnie opisałaś. Robisz coś, żeby to się spełniło? Życzę Ci, żeby się spełniło i żebyś za rok mogła tak napisać :)

    OdpowiedzUsuń