wtorek, 30 października 2012

alone

Dziś dzień z tych chujowych.
Nie chcę jeść.
Nie chcę nic.
Czuję się...hm...sama nie wiem jak.
Potrzebuję spokoju
bliskości
odpoczynku
wyjazdu


wtorek, 23 października 2012

rozebrany cały świat

Wokół mnie względny spokój.
Dni mijają jeden za drugim, nic się nie dzieje.
Z facetami spokój. Co miało być wyjaśnione zostało wyjaśnione.
Na uczelnie też bez jakiś większych napięć.
Mogłabym powiedzieć wręcz ,że jest ostatnio nudno w moim życiu.
Do tego złapało mnie jakieś przeziębienie.

Kupiłam sobie nowy spalacz tłuszczu.
Jutro powinno przyjść, zobaczymy co to za cudo.
Miałam już nie bawić się w takie wspomagacze ale zima idzie i wiem ,że organizm będzie domagał się większej ilości kalorii i boje się ,że mogę nie być taka silna jak latem.
Stąd też owy zakup.

Jest zimno, mglisto i generalnie do dupy.
Ale staram się nie dawać jesiennym humorom.
Może nie tryskam szczęściem i radością ale nie jest jeszcze tak źle.



sobota, 13 października 2012

remember me

Wczoraj spotkałam Ją.
Poznałyśmy się na jakimś forum.
Nie widziałyśmy się dobre 4 lata.
To dziwne ,że mieszkamy praktycznie w jednym mieście i się nie widujemy.
Mamy się umówić na kawę.
Podobno też nadal w tym siedzi...
To śmieszne ale nie musiała nawet dokładnie pytać wystarczyły 3 proste słowa
- Czy ty nadal...?
- Tak, a....
- Ja też

Nie wiem czemu ale cieszę się jak dziecko na to spotkanie.

środa, 10 października 2012

one day baby we'll be old

Ostatnio żyję, bo żyję.
Raczej nazwałabym to egzystencją.
Bo życie bez jakiegoś celu to chyba nie życie.
Jakiś czas temu moim celem był On. Zdobycie go, utrzymanie jak najlepszych relacji.
Teraz nie ma jego, nie ma celu, nie ma nic.
A a nie potrafię znaleźć sobie celu, do którego chciałabym naprawdę dążyć z całych sił.
Studia, waga...?
Bzdura.
Dużo myśli ostatnio mi chodzi po głowie.
Różnych, często sprzecznych.
Moje nastroje też bywają różne.
Raz jest szczęście, raz jest smutek i łzy.
Brakuje mi osoby, która byłaby przy mnie.
Do której mogłabym zadzwonić o każdej porze dnia i nocy.
Do której mogłabym się przytulić oglądając film.
Do której mogłabym zadzwonić gdy złapię gumę w samochodzie.
Która po prostu by była.
Ale ona mi nie pozwala. Nie pozwala żeby ktoś się do mnie zbliżył. Bo to oznacza jedzenie.
Kolacje, śniadanka...
Nie wybaczyłaby mi tej zdrady, oj nie!
A ja nie umiem jej zostawić, tak cholernie nie umiem!
Choć czasami mówię sobie dość! Pora z tym skończyć to jednak nie umiem.
Idę do lodówki, ciepłe światło żarówki oświeca to co kryje się w białym wnętrzu ze szklanymi półkami.
Stoję i patrzę. 
Kabanosy, żółty ser, zielony ogórek, serek topiony, ser pleśniowy, masło, śmietana, majonez, sos czosnkowy....
Moje ręce dotykają wszystkiego po czym lodówka się zamyka a ja znów odchodzę z niczym.
Włączam czajnik, parzę herbatę. W ulubionym 0,5l kubku, dodaję słodzik, idę do pokoju.
Na schodach widzę ją jak się uśmiecha.
Znów postawiła na swoim, znów wygrała.


Nie poszłam dziś na uczelnię.
Jestem zmęczona, cholernie zmęczona.

poniedziałek, 8 października 2012

k.o.n.i.e.c

Koniec.
Wszystko skończone, wyjaśnione.
Zebrałam się w sobie i skończyłam z tym wszystkim.
Napisałam do niego wiadomość, długą.
Wczoraj czułam po tym wielką ulgę a nawet radość?
Dzisiaj jest chyba ciut gorzej, żal podszczypuje moje serce.
Ale czuje spokój, bo nie ma niedomówień, nie ma niejasności, nie ma nadziei, nie ma nic...
Wszystko jasne.
Wyłożyliśmy kawę na ławę.
Zostajemy na stopie koleżeńskiej.
I tak będzie najlepiej.... 
Nie będę żałować tego co było.

Znów łapię kontakt z Piotrkiem.
Chciałabym żeby wróciły tamte relacje ale i boje się.
Boje się ,że zmusiłby mnie do leczenia.
Bo on wie.
Jemu szczerze powiedziałam o tym całym syfie.
Nie zrozumiał.
A ja nie spodziewałam się ,że zrozumie.




piątek, 5 października 2012

o szyby deszcz dzwoni

No i mamy jesień, 100%.
Żółte liście spadają z drzew.
Pora schować sukienki i krótkie spodenki głęboko do szafy.
Nie lubię jesieni.
Wprawia mnie w podły nastrój.
Jestem zła, rozdrażniona, smutna.
Dużo myślę, wracam do wspomnień co powoduje jeszcze większy dół.
Choć muszę się przyznać ,że ostatnio te wspomnienia nie powodują u mnie takiego potoku łez jak jeszcze jakiś miesiąc temu.
Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal?
Tak. Zgadzam się.

Ale moje oczy zobaczą jego w sobotę i co wtedy?
Zobaczymy.

Muszę zacisnąć pasa co do diety.
W Egipcie musiałam jeść trochę więcej niż normalnie, bo znajomi dziwnie się patrzyli, poza tym moja kumpela coś tam wie o moim ed więc miała na mnie oko.
Dostałam też wreszcie normalny okres, pierwszy od 2-3miesięcy.
Nawet się z niego ucieszyłam...


Say you'll never let me go

poniedziałek, 1 października 2012

october.

Tydzień w Egipcie minął szybko.
Odpoczęłam.
Opaliłam się.
Ale zupełnie nie przygotowałam na powrót do rzeczywistości.
Bo tam było jak we śnie.
Szara rzeczywistość obudziła mnie gdy wysiadłam z samolotu.
Welcome to Poland!
Koniec wakacji.
Pora brać się w garść!
Ciężki rok przede mną.
Więc walczę!
Nie tylko z kilogramami...



Może nie jestem tym kimś z kim został byś przez parę chwil