piątek, 13 listopada 2015

ostatnie kartki kalendarza

Jest godzina 6;50, od prawie godziny jestem na nogach. Widok za oknem jak w horrorze- mgła taka ,że widać tylko najbliższe drzewa. Kiedy jestem sama w domu często wstaję o tak chorej wczesnej godzinie.
On wczoraj wyjechał, wróci jutro wieczorem.

- zobacz już tylko tyle zostało kartek w kalendarzu...ale ten czas leci
Czas leci jak szalony! Mam wrażenie ,że odkąd skończyłam 25lat leci podwójnie szybciej.
Pamiętam słowa pani psycholog: Nie mogę pani zmusić żeby tutaj przychodziła, jeśli się pani namyśli i zdecyduje proszę zadzwonić do mnie lub do recepcji i umówić się na wizytę.
Pamiętam to jakby to było z miesiąc temu... 16 kwietnia wtedy ostatni raz widziałam, całkiem miłą, panią psycholog. Mam te numery przyklejone w kalendarzu ale czy skorzystam? Może kiedyś....
Wiecie czego się boję? Że gdy między mną i X się ostatecznie wszystko dobrze ułoży będzie chciał żebym na poważnie zajęła się swoim ed. Nie będzie łatwo. Nie potrafię z nim rozmawiać na ten temat, bo on nie rozumie i raczej nigdy nie zrozumie tak jak większość ludzi. Póki co musimy spróbować naprawić nasz związek.

Nie zebrałam się wczoraj na fitness. 20;30 to dla mnie za późno, ja już ledwo widzę na oczy o tej godzinie. Dlatego idę dziś na 9 rano. Będę musiała potem zjeść coś białkowego więc może zrobię sobie płatki jaglane na mleku z truskawkami??


czwartek, 12 listopada 2015

If I risk it all. Could you break my fall?

Chciałabym napisać tak dużo i jednoczenie nie wiem co napisać.
Między nami jest źle, wczoraj o mały włos się nie wyprowadziłam. Raz na zawsze.
Daliśmy sobie czas do końca roku. To będzie nasze być albo nie być.
Muszę zacząć pokazywać ,że mi naprawdę na nim zależy.
Muszę wyjść ze swojej skorupy obojętności i 'nie zależy mi'.
Nie jest łatwo kiedy mieszkało się w niej dobry rok.

Weszłam wieczorem na wagę- 42,7 kg czyli bez zmian.
Jestem coraz bardziej zadowolona ze swojego brzucha.
Może w końcu uda mi się osiągnąć taki naprawdę idealnie płaski brzuch.
Muszę też popracować na udami, szczególnie wewnętrzną stroną.

Przeraża mnie ,że do świąt zostało tak mało czasu.
Te święta pewnie nie będą zbyt wesołe.
Mama pewnie będzie myślała o zmarłej babci przez co będzie smutna, oby nie płakała.
Lubię święta.
Mimo, iż nie robi się nic tylko je.
Jedzenie, jedzenie i jedzenie.
Ile można?!

Ah zapomniałam dodać. 
Definitywnie kończę znajomość z M.



czwartek, 5 listopada 2015

Wilk

Dziś śnił mi się wilk, że chodził za mną, ja go odganiałam.
Sprawdziłam w senniku, to nic dobrego.

Misiek wystaje ci cały kręgosłup, ogarnij się. Jak chcesz być chuda to okej ale bez przesady.
Powiedział M. dotykając moich pleców.
Spędziliśmy wczoraj ze sobą kupę czasu. Rozśmieszał mnie, przytulał. 
Ale mnie to chyba już powoli przestaje jarać. No cóż, zobaczymy co będzie.

Nie poszłam wczoraj na fitness, bo byłam zawalona robotą w pracy.
Dzięki temu dzisiaj nie muszę tam iść. 
Dziś w planach paznokcie, solarium (tak, wiem ,że jest niezdrowe ale ja wyglądam inaczej jak trup) a wieczorem płaski brzuch i stretching.
Mój X wyjeżdża na weekend, więc nikt mnie nie będzie pilnował z jedzeniem.
Ostatnio jem bardzo na siłę i powiem szczerze ,że mam coraz mniej siły żeby walczyć.
Nie mam limitu kalorycznego, bo nie mam czasu na liczenie.

środa, 4 listopada 2015

zmiana czasu

Przez zmianę czasu mój rytm dnia został zaburzony.
Dziś znowu wstałam o 6;30.
Z drugiej strony nie narzekam, mogę w spokoju wypić kawę, posiedzieć na forum, poczytać blogi.
Nie robię tego przy X z wiadomych względów.
Wiecie ,że właściwie tylko dlatego nie ma dostępu do moich komputerów.
Na każdym laptopie mam założone osobne konto specjalnie dla niego.
Boje się ,że przypadkiem mógłby odkryć moją ciemną stronę.
Wie ile wie. Z jednej strony może niewiele, z drugiej za dużo.
Czasami rzuci jakiś tekst w stylu wyglądasz jak chodząca anoreksja  
Uśmiecham się wtedy w duchu do siebie i myślę jak mało o mnie wie, mimo ,że mieszkamy ze sobą ponad rok i jesteśmy ponad 2 lata.
To smutne?
Chyba nie. Każdy ma i powinien mieć swój mały świat, gdzie inni nie mają dostępu.
To jest mój świat, do którego dostępu bronię bardzo, bo nie chcę żeby nagle ktoś próbował zmienić mi życie.
Ostatnią próbą była próba mamy, która wysłała mi do psychologa i za więcej dziękuję bardzo.
Nie zmienię nagle życia, które prowadzę ponad 9 lat, bo nie chcę...

Nie chcę być gruba.

wtorek, 3 listopada 2015

listopad

Październik zleciał jak z bicza strzelił.
Przyszedł listopad, który to już listopad w historii mojego bloga?
Zakładając bloga ileś lat temu w życiu nie pomyślałabym  ,że będę go prowadzić tak długo.
Mało jest takich blogów, a szkoda.
Poznałam tutaj naprawdę wiele fajnych dziewczyn, po których nie został już nawet blog.

Wstałam dziś o 6;30. Nie mogłam spać.
Na dworze już jasno ale i smutno. Żółto-brązowe liście leżą na podjeździe, tylko czekać aż przykryje je śnieg.
Piję kawę z mlekiem i myślę co zjem na śniadanie.
Strasznie skurczył mi się ostatnio żołądek i moje porcje są naprawdę małe.
Z jednej strony się cieszę z drugiej...boje się ,że pójdę równią pochyłą w dół.
Świadomość choroby jest ciężką rzeczą. Gdy byłam młodsza i nie wiedziałam co mi dolega tylko ślepo dążyłam do chudości byto wygodniejsze. Teraz walczę sama ze sobą. Między 'chcę być chuda za wszelką cenę' a 'wiesz ,że niejedzenie nie prowadzi do niczego dobrego'. Straszne uczucie, nie polecam.

Wkurzają mnie gadki ludzi o moim wyglądzie. Wbrew pozorom nie lubię słuchać ,że chudo wyglądam. 
Jedynie co się zmieniło to to ,że już nie upieram się jak głupia ,że dużo jem ale i ćwiczę dlatego chudnę.
Nie chce mi się już okłamywać i walczyć z ludźmi. Niech sobie myślą, gadają co chcą. Im jestem starsza tym bardziej mam to gdzieś.
Powiem więcej....2 moje pracownice/koleżanki wiedzą ,ze chodziłam do psychologa w związku z moim wiecznym odchudzaniem się. 

No to chyba tyle, miłego dnia.