czwartek, 19 maja 2016

eh

6;15
budzik dzwoni niemiłosiernie.
Muszę wstać, muszę wstać. 
Umówiona byłam na 8 rano na siłownię.
Wstałam...i wróciłam do łóżka. Ból gardła, głowy, mięśni....
Napisałam smsa ,że nie przyjadę i wróciłam do łóżka.
Takim oto sposobem wczoraj był dzień przerwy w aktywności fizycznej.
Nie wiem czy to przez ostatnie pogody czy zaraziłam się od szefa ale ewidentnie coś próbuje się do mnie dobrać.
Dziś ledwo wstałam. Mam takie zakwasy ,że szkoda gadać.
Ale zebrałam się....przebiegłam 4 km + brzuszki.

Ciśnienie jest dziś chyba znowu bardzo niskie, bo ciągle chce mi się spać.
Po śniadaniu zrobiłam sobie 1-1,5h drzemkę ale czuje ,że mogłabym spać jeszcze.
Niestety trzeba się wziąć i posprzątać w domu, bo już mam dosyć tego bałaganu.
Potem chcę zrobić peeling całego ciała, pedicure, balsam z masażem, skarpety nawilżające na stopy.
Wieczorem idziemy na prezentację nowego VW Tiguana.



- bieganie 4km -160 kcal (wg. endomondo)
- 50 brzuszków

wtorek, 17 maja 2016

wyzwanie?

Pogoda wczoraj to był jakiś dramat. Zimno, ciemno, padał deszcz.
Nie było miejsc na zajęciach fitness, pobiegać nie mogłam.
Pogrzebałam na yt i znalazłam bardzo fajny kanał z ćwiczeniami- fitness blender.
Fajne, przejrzyste filmiki, odmierzają czas i przybliżoną wartość spalonych kalorii :)
Będę testować różne ćwiczenia i chcę podjąć wyzwanie- ćwiczenia 6 dni w tygodniu. Oczywiście nie mam na myśli tylko yt. Czy, któraś z Was chce się przyłączyć?
W postach pod koniec będziemy pisać i ew. wklejać linki do zrobionych ćwiczeń.
Jeśli macie jakieś inne sprawdzone kanały to chętnie sprawdzę.
I tak...zaczynamy od już, nie od poniedziałku!


Wczoraj:
fitness blender cardio: https://www.youtube.com/watch?v=fcN37TxBE_s
+ 50 brzuszków
+ 4 km spacer
Spalone: 450 kcal (niby wychodzi więcej z samego yt ale wolę liczyć mniej, bo wiadomo ,ze każdy ma inną budowę ciała a poza tym to zawsze lepiej policzyć mniej niż więcej ;)

Dzisiaj:
- 2 h fitnessu (BUP, płaski brzuch)

środa, 11 maja 2016

Ciepło, cieplej...

Pogoda za oknem sprawia ,że jednocześnie mam chęci do działania ale też siedząc w pracy kompletnie nie chce mi się nic robić.
Nie mam ostatnio kompletnie czasu na fitness i siłownię. Pozostaje mi póki co bieganie.
Przedwczoraj 7,13 km, wczoraj nic, bo jak wyszłam z domu o 10 rano to wróciłam po 22 ;/
Dzisiaj idę biegać wieczorem. Zastanawiam się czy by nie zrobić dziś 10 km. Chyba już jestem na tyle rozbiegana ,że powinnam dać radę. Myślę ,że nie uda mi się zejść od razu poniżej godziny ale jakbym się zmieściła w godzinie i 10 min to byłabym zadowolona....na początek ;)
Druga myśl, to przebiec 6-7 km i zrobić do tego jakiś trening wzmacniający- brzuszki, przysiady itp.
Zobaczymy.

Śniadanie 8;30: zielony koktajl (banan, jarmuż, szpinak, kilka truskawek, mleko bez laktozy, odżywka białkowa waniliowa)
2 śniadanie 10;20: banan
Wzięłam ze sobą wafle ryżowe na przekąskę.
Nie wiem co z obiadem, ponieważ nie wiem, o której skończę pracę.

Udało nam się zaklepać już wakacje.
Lecimy pod koniec lipca, w 4 pary na Fuerteventurę. Znaleźliśmy fajny hotel 4,5* z all inclusive za 4 tys.zł :)
Dzięki temu motywacja jeszcze większa żeby jeszcze lepiej wyglądać w kostiumie! ;)

piątek, 6 maja 2016

Słów kilka...

Powoli czuję ,że jestem na tyle stara i tyle mam już za sobą ,że nie pasuję do tego świata.
Wkurzają mnie wpisy o głodówkach, bo wiem na własnym przykładzie jak gówno to daje.
Nie oszukujmy się ale bez porządnej diety i ruchu (!) będziemy mieć tylko chude, sflaczałe ciało, bez mięśni. Sama skóra i kości. Zero jędrności.
Tak wiem ,że większość myśli 'ja tego chcę' ale wierzcie ,ze nie chcecie.
Wiele myśli ,że bycie chorym jest takie super, że jest się chudym i wszystko jest fajne.
Niestety....to nie jest takie super, i jak już się wpadnie w to bagno to może się to ciągnąć latami- tak jak u mnie już 10....
Tyle ,że z czasem na szczęście człowiek mądrzeje. Mądrzeje ale ta druga ,która mieszka w mojej głowie bywa silniejsza.
Najgorsze jest chyba ta złudna normalność.
Jak ktoś kto zna mój problem patrzy teraz na mnie z boku myśli 'wyszła z tego, je w miarę normalnie. Owszem nie rusza pewnych produktów ale je, nie głodzi się'.
Ale nie wiedzą co siedzi w mojej głowie, nie wiedzą ,ze przygotowując każdy posiłek staram się obciąć jak najbardziej kalorie, że gdy zjem więcej katuje się ćwiczeniami, biegam po lesie itp. Nie wiedzą jak bardzo boli mnie od środka to ,że zjadłam a wyrzuty sumienia sprawiają ,że mam ochotę schować się pod ziemię.
Nie wiedza jak bardzo korcą mnie głodówki- tak, te głodówki, o które miałam pretensje do Was na początku postu. Niestety choć wiem ,że to nic dobrego to korcą. Uczucie pustki w żołądku, lekkość, brak wyrzutów sumienia.
Ona jest wtedy zadowolona.
Tak ona.
A gdzie w tym wszystkim ja?



Mojego starego bloga możecie znaleźć pod adresem
www.ana-moja.blog.onet.pl

Dziś idziemy na wesele, jutro na poprawiny.
Wypiłam kawę i zaraz idę pobiegać.
Na śniadanie będzie koktajl a później....kolejny koktajl? 
 

czwartek, 5 maja 2016

Walczymy!

Czas leci nieubłaganie. Mam wrażanie ,że im jestem starsza tym leci szybciej.
Ostatnio pisałam ,że chcę podjąć walkę z moim zaczynającym się cellulitem,
Poszłam do kosmetyczki i po długiej rozmowie z nią zdecydowałam się na... mezoterapię igłową.
Oj długo się wahałam ale ostatecznie zdecydowałam się dzięki znieczuleniu.
Posmarowali mnie jakąś maścią i leżałam z nią 30-40 min.
Później pani wymieszała ze sobą 2 preparaty (jakiś proszek i płyn), do strzykawki i....zaczęło się.
Na początku nie bolało nic, aż trafiła na miejsce bardziej bolesne. Samo nakłuwanie trwało może 15min?
Jakie to uczucie? Ciężko powiedzieć?
Czy bolało? Po wszystkim mogę powiedzieć, że nie ale czy zdecyduję się na tył nóg? Nie wiem.
Babeczki powiedziały ,że jak zobaczę w poniedziałek efekty to od razy zadzwonię umówić się na kolejny zabieg.
Nogi wyglądają jak pogryzione przez robaki. Mam pełno małych kropeczek i kilka malutkich siniaków. Teraz z niecierpliwością czekam na rezultaty. Mam nadzieję ,że było warto wydać te 300zł.
Póki co nie mogę przez kilka dni ćwiczyć, chodzić na basen i saunę, żeby wszystko było jak najbardziej sterylne.
Od poniedziałku wracam na siłkę!


poniedziałek, 2 maja 2016

ciąża a ed

Wstałam o 8.
Siedzę, piję kawę i nadrabiam maile z pracy.
Tak ,znów wróciłam do picia kawy. A tak dobrze mi szedł detoks.
Nie tykałam kawy dobre 2,5 miesiąca.

Przyszedł okres.
Wzdęty brzuch, nabrzmiałe cycki sprawiają ,że omijam lustra bardzo szerokim łukiem.
Zakładam szerokie bluzy i swetry żeby na to wszystko nie patrzeć.
Tak bardzo nienawidzę swojego ciała w tym czasie!
Do tego ciągłe uczucie napięcia mięśni. Nie jest bolesne ale dyskomfort pozostaje.
Jedyny plus to brak apetytu, choć niby nie powinnam narzekać.
Są momenty ,że boje się okresu i właśnie tego braku apetytu, bo jak zapomnę zjeść to....

Ostatnio znów rozmawialiśmy na temat dzieci.
Pomijając moje chcę/nie chcę to zastanawiam się jak to jest podczas zaburzeń odżywiania.
Nie znam żadnej kobiety, która ma dziecko i ed.
Znałam kiedyś jedną dziewczynę z forum, która miała bliźniaki ale wtedy byłam młoda i głupia więc nie to było dla mnie najważniejsze. Figurę po ciąży miała....cudną!
Ale wracając....
Staram się.
Staram się jeść.
Jeść zdrowo, jeść regularnie, jeść...
Są momenty lepsze i gorsze, niestety.
Ale dopóki odbicie w lustrze w miarę mnie zadowala (ciekawe czy kiedyś będę zadowolona na 100%) to ciągnę to 'zdrowe odżywianie' i walczę.
Zastanawiam się co będzie jeśli będę w ciąży? Co będzie jak moje ciało zacznie się zmieniać? Czy wytrzymam to?
Jeśli znacie kogoś, kto prowadzi lub prowadził bloga w tym czasie to będę wdzięczna za info.

Idę zjeść śniadanie- szpinak, banan, truskawki, mleko bez laktozy, odżywka białkowa.