Czy kiedykolwiek spojrzę w lustro i będę z siebie zadowolona?
Czy zjem normalny obiad bez wyrzutów sumienia?
Na chwilę dzisiejszą jest to dla mnie nie do pomyślenia...
Może gdybym podjęła walkę o normalność?
Boje się.
Boje się rozczarowania gdy się nie uda.
Boje się.
Boję się przede wszystkim utycia.
Jakie to popierdzielone!
W domu matka z ojcem cisną coraz bardziej.
Znowu dochodzi do ostrych wymian zdań.
Ile ja bym dała żeby mieć święty spokój!
Z Nim sytuacja wyjaśniona.
Spotykamy się dalej.
Jest fajnie.