środa, 9 maja 2012

Człowiek więcej boi się tworów własnego umysłu niż konkretnej rzeczywistości.

Wypieram z głowy złe wspomnienia. Przeszłość.
Niektóre jednak rzeczy i miejsca powodują ,że w jednej sekundzie tona wspomnień spada na ciebie jak fortepian na kojota z bajki o Strusiu Pędziwiatrze. 
Szpital.
Przechodzę przez bramę i w jednej sekundzie czuję ,że powinnam zawrócić, uciec jak najdalej. Nogi jak z waty, czuję jakby moje ciało miało się rozpaść na kawałki. Nie potrafię opisać tego lęku ale boje się cholernie.
Biorę głęboki wdech i idę. Dzielnie po nierównej kostce, chyba granitowej. Docieram na izbę przyjęć, załatwiam co miałam załatwiać...wychodzę jakby spokojniejsza. Spoglądam jeszcze w dal, na najdalej położony budynek, na oddział psychiatryczny żeński. Biorę drugi głęboki wdech...''nie wrócę tam" obiecuję sobie. Matka by tego nie wytrzymała, ja bym tego nie wytrzymała. Już nie. Im człowiek starszy tym gorzej znosi takie 'doświadczenia'.
Teraz wokół szpitala sprawia ,że nie jest on aż tak straszny, pozornie. Zielone drzewa, kwitnące kwiaty w kolorach od białego po ciemny róż. Jednak nadal jest to szpital. Miejsce do którego nikt nie lubi wracać. Ja też, chociażby zanieść tylko jakąś głupią karteczkę. Patrzę na wysokie budynki ostatni raz...wychodzę.
Wychodzę przez bramę i moja głowa jest wolna, lęk znika, nie ma też nóg z waty a ciało jest jednym kawałkiem. Znów jestem sobą, już się nie boję...


Gdyby życie było rajem,
 można by było obejść się bez lęku i bólu.

1 komentarz:

  1. O ile człowiekowi wygodniej żyłoby się bez wspomnień...
    Teraz jesteś już silna, nigdy tam nie wrócisz!

    OdpowiedzUsuń