Ale powoli odkrywam dlaczego tak rzadko piszę...
Bo z moją głową było lepiej, dużo lepiej. Nie powiedziałabym ,że żyłam normalnie ale zdecydowanie lepiej niż kiedyś.
Jadłam.
Zdrowo, czysto... min 1600kcal a był moment kiedy byłam na tzw. masie i jadłam...2400 kcal!
Tyle w ciągu dnia nie zdarzyło mi się jeść w przeciągu 10lat...
Ale teraz znowu wraca ona. Ta, która każe mi obcinać kalorie, dużo ćwiczyć itp. I choć wiem ,że nie tędy droga to powoli widzę ,że się jej poddaję.
Z 1600kcal zeszłam do 1000-1200 kcal. Niby to i tak dużo patrząc na to ,że kiedyś jadłam po 300-500kcal ale wiem ,że od przekroczenia granicy dzieli mnie krok. Jeden mały krok a znów przepadnę na lata. Walczę, na siłę dobijam do 1100 kal ale podświadomie nie pozwalam na więcej niż 1200...
Chodzę na siłownię.
Robię trening siłowy + cardio.
Kiedy nie idę na siłownię to idę z dzieckiem na spacer min. 8km, kiedy jest zimno ćwiczę w domu z yt.
Dam radę?
A może znowu przepadnę...
160cm
?? kg
Pół roku to długo. Zazwyczaj jak ktoś nie pisze zaledwie 2 miesiące to już usuwam go z mojej listy czytelniczej.
OdpowiedzUsuń2400 :o Wow. Ja żyję w skrajnościach, albo 500 kcal albo dobrze 3K.
Ana jest uzależniająca. Też wierzyłam, że sie uwolniłam, ale tak nie jest.
Dasz radę ;) Trzymam kciuki za ciebie.
Obserwuje :)! Zapraszam do mnie ♥
https://mojeodzywianie.home.blog/
Mam nadzieję że nie wrócisz do Any bo to nie jest zbyt zdrowe. Tzn fajnie że napisałaś coś na bloga ale niefajnie że wracasz do Any. Wierzę, że dasz radę i nie przepadniesz. Trzymam kciuki kochana!
OdpowiedzUsuń~Vicy