To zabawne, że pomyślałam żeby tu zajrzeć dokładnie rok od ostatniego wpisu.
Zaglądanie tutaj uświadamia mnie w tym jak czas zapierdziela.
Kiedyś pisałam kilka razy w tygodniu jak nie codziennie.
Ostatnio często oglądam stare zdjęcia i wzdycham jak pięknie chuda wtedy byłam.
Tęsknię za tym i ostatnio myśli żeby drastycznie obciąć kalorie krążą stale po mojej głowie.
Kocham chudość i chyba nigdy nie przestanę.
Miałam kolejnego trenera od siłowni. Efekty w postaci mięśni były ale i niestety tłuszczu też przybyło.
Zrezygnowałam.
I z powodu wyglądu i z powodów finansowych.
Jednak jak sama się prowadziłam byłam najbardziej zadowolona.
Nie pracuję już w agencji.
Zrezygnowałam.
Od sierpnia zaczynam nową pracę a od niedawna wracam na stare tory diety.
Póki co...max 1500 kcal i jak najwięcej ruchu.
Nadal biegam, kilka razy w tygodniu a jak jest czas to i codziennie. Średnio 8-12km..
Wrócę, obiecuję.
Będę pisać co jadłam, ile ruchu itp!
Będę znowu chuda!
Ostatnio zaglądałam na Twój blog i zastanawiałam się, czy go porzuciłaś... Podziwiam biegające osoby - ja po 500 m dostaję zadyszki i kolki
OdpowiedzUsuńJestem she i czekam..
OdpowiedzUsuń