poniedziałek, 25 lipca 2022

Żal mi tylko marzeń. Dziecięcych dni, moich dni

 5 dni z mamą i dzieckiem.

Za dużo dla mnie.

Ostatnio tyle czasu spędziłyśmy razem na ostatnich wspólnych wakacjach czyli pewnie z jakieś 12lat temu?

Nie było źle choć nie chciałabym tego powtarzać zbyt często. Niemniej uśmiechałam się, bo to był wyjazd dla niej. Ah cóż za poświęcenie z mojej strony, prawda? 

Wolałam przygryźć wargę przez 5 dni niż potem cały rok wysłuchiwać zażaleń.

Ona z wyjazdu zadowolona i to najważniejsze.

Jak byłam nastolatką to często marzyłam (?)/ wyobrażałam sobie ,że jak będę dorosła i będę miała swoją rodzinę to nasz kontakt będzie inny. Fajny. Jak matki i córki z filmów. 

Lata minęły i tak nie jest.

Dystans.

Tak bym to ładnie nazwała.

Nie potrafię przywołać żadnego miłego wspomnienia z dzieciństwa. Mówię o tym świadomym, nie o tym co mi opowiadali co fajnego robiłam z mamą.

Co pamiętam? Wieczne awantury, bicie, niezadowolenie, pretensje.

Bo ocena nie taka, bo w domu nie posprzątałam, bo nie jem...itd.

Najśmieszniejsze jest to ,że ona myśli ,że jej metody wychowawcze są dobre.

Szkoda ,że nie zastanowi się dlaczego jestem zdystansowana, nie przytulam jej, nie wspominając o mówieniu "kocham". W zasadzie to chyba przestałam mówić "kocham" dosyć szybko.

Ostatnio uświadomiłam sobie, że nie odczuwam wobec niej nawet empatii. Ona czasem się użala, płacze a ja nic, jestem totalnie niewzruszona a w głowie mam ,że ma nauczkę za te lata.

Nie mam żalu.

Jestem zwyczajnie obojętna.

Czasami mam ochotę wyrzucić jej co mi leży na sercu od lat ale nie chcę jej dokładać. I tak nie ma lekko przez ojca.


No nic, idę pobiegać. 


1 komentarz:

  1. U mnie też tak było. Staraj się dla siebie, żebyś nie miała potem wyrzutów sumienia. Ja się nauczyłam przytulać mamę pół roku przed jej śmiercią. Zadra i żal to jedno, a drugie to ogarnięcie, że to tylko zagubiony człowiek który naprawdę wierzy, że robi dobrze.

    OdpowiedzUsuń