Często smaki z czymś nam się kojarzą.
Z dzieciństwem, z wakacjami, z pierwszym pójściem na studia.
Mamy tę piękną zdolność naszego mózgu, że raczej pamiętamy te dobre chwile a złe są wypierane.
Dziś rano zrobiłam sobie czerwoną herbatę i nagle jakbym przeniosła się w czasie. Przed oczami miałam kuchnie w starym domu rodzinnym i tą myśl ,że pijąc czerwoną herbatę na pewno zgubię jeszcze trochę na wadze.
Kiedy to było? Jakieś 15 lat temu.
Tak kiedyś wierzyłam w cudowną moc wszystkiego co reklamowali jako odchudzające. Tak, wiem...bez komentarza. Teraz się z tego śmieję ale wtedy naprawdę ostro w to wierzyłam i piłam czerwoną i zieloną herbatę hektolitrami.
Czy to złe wspomnienia? I tak i nie. Zależy, od której strony na to spojrzeć. Tak czy siak lubię nadal czerwoną herbatę i piję ,bo lubię.
Wczoraj dzień w domu. Bez siłowni, bez biegania, bez niczego.
Dzisiaj, obejrzę występ dziecka w przedszkolu (on line takie czasy) i ruszam.
Wczoraj nie dojadłam. Dzisiaj z racji ćwiczeń muszę zjeść trochę więcej. Taki ustaliłam sobie system. W dni treningowe więcej, w nietreningowe mniej. W treningowe dokładam troszkę więcej węglowodanów.
Jutro muszę się zważyć i zrobić pomiary, co bym mogła kontrolować postępy.
Lubię kontrolę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz